Najczęściej (w 60 proc. przypadków) praca na czarno była inicjatywą pracodawcy. Pracownicy godzą się na nią pod przymusem - ponad trzy czwarte osób, które dostały propozycję pracy bez umowy twierdzi, że nie miały innego wyboru. Niektórzy obawiają się też utraty statusu bezrobotnego. Tylko co piąty Polak twierdzi, że wybrał taką formę zatrudnienia, gdyż chciał zarobić więcej, a legalne zajęcie wiązałoby się z niższymi zarobkami. Co trzeci z uczestników sondażu zastosował inne wyjście z tej sytuacji, podejmując się zajęć, gdzie część dochodu była opodatkowana, a część wypłacana „pod stołem".

Pieniądze - a konkretnie szansa na większe zarobki bez opodatkowania – to także główny powód wyjścia pracowników z inicjatywą pracy na czarno. Jednak przyznało się to tego tylko 14,4 proc. uczestników badania. Niemal co piąty z zarabiających w szarej strefie przyznał jednak, że czasem była to jego własna inicjatywa a czasem pracodawcy.

Choć 28 proc. badanych określa się jako zwolenników pracy na czarno, to i oni twierdzą, że akceptują ją wtedy, jeśli są trudne warunki i brak szans na legalną pracę. Nieco większy (prawie 30 proc.) jest odsetek tych, którzy są zdecydowanymi przeciwnikami zatrudnienia w szarej strefie. Największa grupa, bo prawie 41 proc. Polaków akceptuje pracę na czarno – w wyjątkowych warunkach, gdy ryzyko jest niewielkie. Jak wynika z badania, najczęściej Polacy zarabiający w szarej strefie pracowali w usługach - przede wszystkim budowlanych i remontowych, transportowych, w handlu i ogrodnictwie.