Tak jak we wszystkich poprzednich czterech rundach, tak i teraz w półfinałach zameldowało się dwóch Polaków. Jedyną, ale bardzo istotną różnicą było jednak to, że oprócz Zmarzlika nie był to tym razem Maciej Janowski, dotychczasowy współlider Grand Prix, tylko startujący z „dziką kartą” zawodnik miejscowego Motoru Lublin Dominik Kubera.
Janowski był w piątek wyjątkowo wolny, słabo wychodził spod taśmy i z rzadka odrabiał straty na dystansie. W efekcie zakończył rywalizację dopiero na 13. miejscu, wyprzedzając zaledwie trzech rywali, w tym Krzysztofa Kasprzaka. Dla odmiany 5 punktów tego ostatniego to jego najlepszy w tym roku rezultat.
Po wygranej rundzie zasadniczej Zmarzlik bez problemu zwyciężył w swoim półfinale, znacznie trudniejsze zadanie miał Dominik Kubera, który dojechał na drugim miejscu, do końca odpierając ataki Australijczyka Jasona Doyle'a. Finał rozgrywany był na raty. W pierwszej odsłonie na pierwszym łuku upadł Rosjanin Artiom Łaguta. W powtórce, rozegranej w pełnym składzie, Zmarzlik wyszedł znakomicie ze startu, zamknął całą stawkę i pomknął do mety po pewną wygraną. Za nim toczyła się walka o drugie miejsce, z której zwycięsko wyszedł Dominik Kubera. Na trzecim miejscu turniej ukończył Szwed Fredrik Lindgren.
Po trzeciej wygranej rundzie Zmarzlik, broniący tytułu, objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Grand Prix. O 3 punkty wyprzedza Łagutę i aż o 13 Janowskiego, który do tej pory razem z Rosjaninem liderował stawce. Natomiast Kubera zdobył w jednych zawodach więcej punktów, niż Kasprzak dotychczas w pięciu.
W sobotę w Lublinie kolejna runda Grand Prix.