Brak zasad obowiązujących wszystkich uczestników i argument siły, czyli przegłosowywanie wszystkich niewygodnych kwestii – to rzeczywistość prac komisji hazardowej.
Zwłaszcza ostatnio, kiedy jej przewodniczący z ramienia partii rządzącej – i co trzeba pamiętać, będącej bohaterką afery hazardowej – prze do szybkiego zamknięcia prac komisji za wszelką cenę.
Stąd wiadomo dokładnie, czego komisja nie zrobi. Tego wszystkiego, co postulowali przedstawiciele opozycji. Nie będzie powtórnego przesłuchania byłego szef gabinetu politycznego ministra sportu Marcina Rosoła, chociaż później przesłuchiwani świadkowie zeznali co innego niż on. Nie będzie konfrontacji ważnych urzędników tego resortu: Moniki Rolnik i Rafała Wosika, choć też złożyli sprzeczne zeznania. Nie będzie konfrontacji Donalda Tuska z byłym szefem CBA Mariuszem Kamińskim. Było od początku wiadomo, że koalicyjna większość przegłosuje ten wniosek mniejszości. Jednak ze strony większości nie padały przy tym argumenty merytoryczne. Słychać było np. twierdzenia, że konfrontacja z byłym podwładnym uwłacza godności szefa rządu.
Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła jest przeciw temu nawet, aby śledczy mogli się spotkać z prokuratorami prowadzącymi sprawy związane z aferą hazardową. Jedynym jego rozpoznawalnym celem jest jak najszybsze zakończenie prac. Na dodatek w sposób, który trudno uznać za bezstronny. – Pan przewodniczący zachowuje się jak Howard Webb, jedne faule pan widzi, innych pan nie widzi, bramki pan uznaje, a tych, których nie trzeba, pan nie uznaje – skrytykował sposób pisania raportu końcowego Bartosz Arłukowicz (Lewica). Stronniczość oraz "wybielanie" polityków PO i oskarżenie głównie polityków PiS wytknęła mu Beata Kempa z tej partii.
Przedstawiciele opozycji są jednak bezsilni. Ich wnioski nie są uwzględniane, nawet gdy wykazują ewidentne błędy w postępowaniu większości. Arłukowicz wytknął pominięcie w raporcie sprzecznych zeznań na temat spotkań na Florydzie Ryszarda Sobiesiaka i Mirosława Drzewieckiego. Sekuła odpowiedział, że nie umieścił tego, bo uznał to za niewiarygodne. Podobnie jest ze wskazanym przez Arłukowicza faktem, że Sekuła napisał raport na podstawie zeznań także tych świadków, którzy nie podpisali protokołów z przesłuchań. To dziewięć osób, w tym tak ważni świadkowie jak Drzewiecki, Jacek Cichocki, Zyta Gilowska, Jarosław Kaczyński.