– Atado y bien atado (zawiązane i dobrze zawiązane) – na sześć lat przed swoją śmiercią, w bożenarodzeniowym przemówieniu do narodu w 1969 r. Francisco Franco zapewnił swoich rodaków, że autorytarny system, który stworzył, będzie trwał długo. Na swojego następcę wybrał w końcu kogoś, na kim, jak się zdawało, mógł polegać bez wahania. Już w 1948 roku, mając ledwie 10 lat, Juan Carlos został oderwany od żyjącej wówczas w Portugalii rodziny, aby pod bacznym okiem dyktatora zostać wychowanym w Hiszpanii.
Nawet przywódca hiszpańskich komunistów Santiago Carrillo stał się zwolennikiem króla
Przyszły monarcha tę grę z Franco prowadził bez zarzutu przez blisko 30 lat. Kiedy więc w 1975 r. „Caudillo” zmarł, wielu musiało być zaskoczonych, jak król z dnia na dzień przeobraził się w gorącego zwolennika demokracji. Jego partnerem w dziele budowy nowej Hiszpanii okazał się książę Adolfo Suárez, frankista, ale z szerokimi horyzontami, który wiedział, że tylko odejście od dyktatury wyrwie ojczyznę z zacofania. Jako premier, przez pierwsze pięć lat po śmierci Franco, Suárez patronował wraz z królem uchwaleniu demokratycznej konstytucji zatwierdzonej przez wszystkie siły polityczne kraju, rozdzieranego w niedalekiej przeszłości wojną domową. W ten sposób Juan Carlos stał się uosobieniem pokojowej transformacji, która 15 lat później stała się wzorem i dla Polski.
Apoteozą tej roli monarchy okazał się 23 lutego 1981 roku, kiedy część armii próbowała cofnąć zegary historii poprzez przejęcie siłą parlamentu i przeprowadzenie zamachu stanu. Jednak król ubrany w mundur wojskowy w przemówieniu do narodu nie tylko jednoznacznie potępił spiskowców, ale też dzwonił do szefów garnizonów wojskowych, domagając się potwierdzenia przysięgi na wierność legalnym władzom. Od tego momentu zjednoczył wokół siebie cały naród, łącznie z sekretarzem generalnym Partii Komunistycznej Santiago Carrillo. Akceptacja instytucji monarchii przez republikańską lewicę w zamian za przystanie przez postfrankistowską prawicę na daleko idącą decentralizację kraju była jednym z fundamentów hiszpańskiej demokracji.
Zwycięstwo Karola Nawrockiego sprawia, że Andrzej Duda może się czuć wygranym historii. Ale ta może go w przyszłości zapamiętać zupełnie inaczej
Andrzej Duda też miał swojego patrona. Z polityka drugiej ligi stał się prezydentem RP za sprawą Jarosława Kaczyńskiego. Niemal od pierwszego dnia urzędowania i przed nim stanęło wyzwanie obrony demokracji. Mógł oprzeć się planowanej przez prezesa PiS destrukcji państwa prawa i instytucji demokratycznych począwszy od Trybunału Konstytucyjnego, a na szeroko pojętym wymiarze sprawiedliwości, inwigilacji, mediach publicznych, służbie cywilnej i obrocie ziemią skończywszy. W każdym z tych przypadków Kaczyński pozostałby bezsilny, gdyby na swojej drodze napotkał prezydenckie weto: rządzące ugrupowanie nigdy nie zdobyło konstytucyjnej większości.