Kontrolerzy ppłk Paweł Plusnin (kontroler lotu) i mjr Wiktor Ryżenko (kierownik strefy lądowania) wzorowo wywiązali się z obowiązków, a ich działania nie miały żadnego wpływu na katastrofę rządowego Tu-154M – stwierdził w raporcie końcowym Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK).
Oczyszczenie z winy rosyjskich oficerów było możliwe dzięki uznaniu charakteru lotu prezydenckiego Tu-154M za cywilny. W takiej sytuacji decyzja o lądowaniu zależy wyłącznie od załogi samolotu. Przyjęcie takiego założenia, wbrew faktom i logice, doprowadziło do obarczenia winą za tragedię wyłącznie polskich pilotów. Tymczasem lot niewątpliwie był wojskowy. Wskazuje na to wiele elementów: wojskowe było lotnisko, kontrolerzy i samolot.
Według polskich ekspertów, którzy sporządzili uwagi do raportu MAK, wskazuje na to chociażby wymiana zdań między załogą samolotu a ppłk. Plusninem. Rosyjski kontroler w pewnym momencie spytał pilota prezydenckiej maszyny, czy lądował na lotnisku wojskowym (potwierdził, że tak). Rosyjska obsługa potwierdziła tym, że stosuje procedurę wojskową.
Oprócz tego smoleńskie lotnisko ma charakter wojskowy i jest obsługiwane przez kontrolerów będących rosyjskimi żołnierzami. Plusnin i Ryżenko nie mieli licencji pozwalających im obsługiwać cywilne samoloty.
Także rządowy Tu-154M o numerze bocznym 101 był maszyną wojskową, a jego załogę stanowili żołnierze. Latali zgodnie z wojskowymi procedurami.