Od wielu już lat różni analitycy piszą o końcu dominacji obu tych partii w rodzimym życiu publicznym, ale nic nie wskazuje na to, by rzeczywiście w najbliższym czasie miało dojść do detronizacji owego duetu. To prawda, że partie go tworzące nie osiągają już ponad 40 proc. w wyborach parlamentarnych, jak zdarzało się to im w przeszłości, a wspólne wyniki ich kandydatów w elekcjach prezydenckich bliższe są dwóm trzecim ważnie oddanych głosów, a nie trzech czwartych, jak to miało miejsce na przykład jeszcze pięć lat temu.
Ale jednak ogłaszanie końca duopolu PO–PiS jest zabawą niezdrową. Wystarczy bowiem popatrzeć na obecne notowania obu partii – są mniej więcej na tym samym poziomie, jak były 15 października 2023 roku. Co prawda w miarę stabilna popularność PO/KO wiąże się z procesem kanibalizacji przez nią mniejszych partnerów koalicyjnych, szczególnie Polski 2050, ale zjawisko to akurat przeczy tezie o rychłej śmierci duopolu.
Polska ma najstabilniejszy system partyjny w Europie. Od lat rządzi tylko PO i PiS
Polski system partyjny jest jednym z najstabilniejszych w Unii Europejskiej – być może zresztą jest najstabilniejszy. Od dwóch dekad rządzą na zmianę PiS i PO, a jedynymi zmiennymi są ich junior partnerzy. Praktycznie co wybory parlamentarne dostają się do Sejmu jakieś nowe ugrupowania, ale potem stają się obiektem żerowania większych partii i znikają ze sceny politycznej lub trwale tracą na znaczeniu. Tak było w przypadku Ruchu Palikota, Nowoczesnej, Kukiz'15, a obecnie ma to miejsce w odniesieniu do partii Szymona Hołowni.
Czytaj więcej
Co wynika z podziału Trzeciej Drogi i debaty o wyborach prezydenckich? W nowym badaniu IBRiS dla...