W ostatnich dniach polska opinia publiczna słusznie czuje się zawiedziona niemieckim oporem dotyczącym upamiętnienia męczeństwa Polaków w czasie II wojny światowej. Tymczasowe upamiętnienie, odsłonięte w Berlinie to wciąż tylko namiastka pomnika, który powinien przypominać o tym że Polacy należą do narodów, które poddane zostały w okresie II wojny światowej wyjątkowo brutalnej polityce terroru i ludobójstwa. Jesteśmy dziś z Niemcami sojusznikami i cenimy współpracę w wielu dziedzinach, w tym zwłaszcza w ramach NATO, ale współpraca i pojednanie nie mogą oznaczać zapomnienia. Spór wokół upamiętnienia, to jednak nie tylko efekt obaw czy złej woli, ale również, a może przede wszystkim niewiedzy. Ta ignorancja nie ogranicza się do Niemiec. Takim przykładem jest ciągle powracający w zagranicznych mediach motyw „polskich obozów koncentracyjnych”. Często jest to tylko mechaniczne połączenie złowrogiego terminu „KL” z geograficzną lokalizacją. Innym razem to ignorancja lub nawet zła wola. Niezależnie od przyczyn często musimy się konfrontować z niewiedzą o okupacji w Polsce.
Czytaj więcej
Chcę, aby to wybrzmiało: istnieje bezpośredni związek pomiędzy polityką historyczną a polityką w...
Palmiry – miejsce zagłady polskich elit
Niezależnie od słusznych polskich oczekiwań wobec polityki pamięci Niemiec, warto zadać sobie pytanie, na ile sami dbamy o pamięć naszej przeszłości. Prawda, że w ostatnich dekadach wybudowano wiele wspaniałych muzeów i miejsc pamięci: Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum II Wojny Światowej, Europejskie Centrum Solidarności, Muzeum Historii Polski. A równocześnie wciąż istnieją białe plamy na polskiej mapie pamięci. Paradoksalnie – wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, że celebrujemy tylko nasze klęski – bardzo wybiórczo dbamy o pamięć polskich ofiar. 70 lat od wybuchu powstania warszawskiego trzeba było czekać na pierwszą obszerną książkę o rzezi Woli. Dopiero cztery lata temu powstało muzeum martyrologii polskiej wsi.
Wśród miejsc, które nie są dostatecznie obecne w polskiej pamięci, warto wymienić Palmiry – miejsce zagłady polskich elit. Wprawdzie ta nazwa znajduje się w podręcznikach historii, ale niewiele mówi przeciętnemu Polakowi, nie mówiąc już o pamięci w wymiarze międzynarodowym. W nie tak dawno oddanym do użytku nowym pawilonie muzealnym spotyka się niewielu zwiedzających, a kolejne rocznice palmirskiej zbrodni mijają bez większego zainteresowania mediów.
Czytaj więcej
Partyzanci z Grupy „Kampinos" byli jedynym zgrupowaniem AK, które zdołało przyjść z pomocą walczą...