W zeszłotygodniowym numerze tygodnika „Polityka” zamieściłem artykuł, którego główna teza brzmiała następująco: w polityce wygrywają ci, którzy sami uważają się za zwycięzców, oraz tacy, których wyborcy postrzegają jako potencjalnych zwycięzców. Dzieje się tak dlatego, że ludzie mają ewolucyjnie uwarunkowaną skłonność do przyłączania się do silniejszych, która opłacała się przedstawicielom naszego gatunku homo sapiens na afrykańskiej sawannie 200 tysięcy lat temu oraz przynosiła wymierne korzyści także potem, w czasie ich wędrówki po innych kontynentach. W zachowaniach wyborczych objawia się to współcześnie tym, że wraz ze zbliżaniem się daty elekcji zazwyczaj rośnie poparcie dla faworytów, a po wyborach dla realnego zwycięzcy (co zabawne – notuje się wówczas także wzrost deklaracji, że głosowało się na owego lidera, co by oznaczało, że część respondentów „zapomina”, że głosowała na przegranych).
Odwracalny trend
Z tego powodu bardzo dobrym narzędziem przewidywania wyników wyborów (lepszym nawet od pytania o aktualne sympatie partyjne) są sondaże sprawdzające, co ludzie myślą o tym, kto zwycięży. I tu widzimy problem dla opozycji, bo o ile kilka miesięcy temu większość pytanych twierdziła, że co prawda PiS wygra wybory, ale będzie musiało oddać władzę, o tyle obecnie trend ten nieco się zmienił i większość z nas uważa, iż partia Jarosława Kaczyńskiego będzie rządzić trzecią kadencję. Musi to niepokoić liderów antypisu, bo jeśli to przekonanie utrzyma się do wyborów, to zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy będzie prawie pewne (w końcówce kampanii większość obecnie niezdecydowanych zacznie się do niej przyłączać jako do potencjalnych zwycięzców).
Czytaj więcej
Każdy przywódca ma na uwadze nie tylko losy Polski, ale też interes swojej formacji i swój. To jest polityka.
Czy trend ten jest odwracalny? Oczywiście – jak wszystko w polityce. Można tego dokonać za pomocą prezentacji chwytliwych haseł wyborczych, spektakularnych manifestacji (tak rozumiem pomysł marszu 4 czerwca, zaproponowany przez Donalda Tuska), codziennego „coachingu” na spotkaniach w regionach oraz w mediach społecznościowych. Ale można także prościej, za pomocą jednej decyzji politycznej.
Zignorowana wiedza
Niedawny raport CBOS dostarczył ciekawej, a przez wszystkich zignorowanej, wiedzy. Potwierdzono w nim to, o czym napisałem powyżej, czyli, że większość wyborców oczekuje zwycięstwa PiS w elekcji do Sejmu. Tę partię wskazało 51 proc. respondentów (26 proc. wybrało opozycję, a 23 proc. nie miało w tej sprawie zdania). Ale – uwaga! – gdy zapytano tych samych badanych o to, kogo widzą jako faworyta w walce o Senat, 34 proc. odpowiedziało, że opozycję, 33 proc. PiS, a pozostałe 33 proc. nie miało zdania.