Maciej Strzembosz: Nostalgia kontra rozum i realia

Nie da się zbudować oddolnego ruchu społecznego rok przed wyborami.

Publikacja: 23.11.2022 03:00

Podstawowym problemem opozycji jest fakt, że żadna z tych partii nie posiada atrakcyjnego programu d

Podstawowym problemem opozycji jest fakt, że żadna z tych partii nie posiada atrakcyjnego programu dla wyborców PiS rozczarowanych efektami polityki rządu. Na zdjęciu liderz PO, Polski 2050 i Nowej Lewicy - Donald Tusk, Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty

Foto: PAP/Leszek Szymański

Napisany przez prof. Pawła Śpiewaka i podpisany przez 400 znanych z czego innego niż polityka osób apel o wspólną listę opozycyjną tym się różni od analogicznych apeli PO, że nie zakłada wyłącznie połączenia wyborczego obecnych partii, lecz stworzenie nowego ruchu obywatelskiego na wzór Solidarności.

Ruchy społeczne mają to do siebie, że powstają oddolnie, w wyniku realnych potrzeb, a nie w wyniku apeli elity w wieku 70+, która z nostalgią wspomina swoją solidarnościową młodość.

Stworzenie jednej listy opozycyjnej zostało już dawno zdyskredytowane, zarówno przez komentatorów, jak i samych uczestników życia politycznego. Lista wyborcza pod przywództwem Donalda Tuska, który ma szklany sufit na poziomie ok. 30 proc., jest w zasadzie ułatwieniem, a nie utrudnieniem dla Zjednoczonej Prawicy. Wszystkie badania wskazują, że opozycja może wysoko pokonać rządzącą koalicję, tylko jeśli odpowie na realne problemy społeczne, w różnorodny sposób reprezentując interesy różnych grup społecznych. Tymczasem powstanie jednej listy, po pierwsze, uniemożliwia stworzenie realnej oferty programowej, bo różnice między potencjalnymi partnerami są zbyt duże, a po drugie, promuje powstałe z protestu przeciw establishmentowi ugrupowania takie jak AgroUnia, której nikt do wspólnej listy nie zaprasza, ale też nikt startować nie zabroni.

Czytaj więcej

Michał Kołodziejczak: Polskie elity są nieudolne

Podstawowym problemem opozycji jest fakt, że żadna z tych partii nie posiada atrakcyjnego programu dla wyborców PiS rozczarowanych efektami polityki rządu. Po prostu nie ma kto odbierać PiS-owi jego elektoratu. Wspólna lista pod przywództwem Tuska jeszcze ten problem uwypukla i hamuje jakiekolwiek przepływy elektoratu. Tymczasem osobno, przynajmniej teoretycznie, Lewica ma szansę na przejęcie części elektoratu czysto socjalnego, PSL-Koalicja Polska – tradycjonalistycznego elektoratu wiejskiego i małomiasteczkowego, Polska 2050 ma pożądany przez centrowy elektorat powab świeżości itp., itd. Dlatego dyskusja wśród partii politycznych raczej się toczy o to, w ilu blokach wystartuje opozycja. Jeśli każdy z opozycyjnych bloków otrzymałby minimum 10 proc. poparcia, możliwe byłoby nie tylko odsunięcie PiS od władzy, ale także posiadanie większości pozwalającej obalać weto prezydenta.

Najnowsza propozycja intelektualistów i artystów jest jeszcze bardziej kuriozalna niż pomysł wspólnej listy, przećwiczony i przegrany przy okazji ostatnich wyborów do europarlamentu. Zakłada powstanie nowego ruchu społecznego – na niespełna rok przed wyborami! – na rzecz którego partie mają zrezygnować ze swej tożsamości i swoich odrębnych elektoratów, zaś głównym atutem programowym bloku ma być odbudowa demokratycznego państwa prawa.

Problemem opozycji jest to, że nie ma programu dla zawiedzionych wyborców PiS

Odbudowa demokratycznego państwa prawa, choć kluczowa, nie jest kwestią wzbudzającą szerokie emocje społeczne. Ba, nie jest nawet kwestią powszechnie rozumianą, a w samych elitach nie ma zgody, na czym miałaby polegać. Poza tym był już taki ruch Komitet Obrony Demokracji, który po początkowych sukcesach okazał się niezdolny do efektywnego działania. Także dlatego, że za kierowanie nim wzięły się osoby bez odpowiednich umiejętności i – przykro to powiedzieć – kręgosłupa moralnego. Po to właśnie w systemach demokratycznych istnieją partie polityczne, by wyłanianie liderów poddane było pewnej społecznej weryfikacji co do umiejętności i kwalifikacji moralnych. Tymczasem w powoływanych ad hoc ruchach społecznych przywództwo jest równie przypadkowe, co nieprzewidywalne. Ostatni taki przykład to ruch protestu wobec duopolu PO-PiS, czyli Kukiz’15. Jedna z partii efektywnie zwasalizowała jego lidera i zamiast postulowanej zmiany mamy przedłużenie procesów gnilnych status quo.

Intelektualiści podpisani pod apelem prof. Śpiewaka nie powinni mylić swojej nostalgii z realnym zapotrzebowaniem społecznym. Jeśli mają chęć i energię, powinni się włączyć w prace programowe i kampanię istniejących partii, a nie zawracać głowy opinii publicznej mrzonkami o powrocie do czasów, gdy wszyscy byliśmy piękni i młodzi i zakochani w pannie „S”.

Maciej Strzembosz

Autor jest producentem filmowym, scenarzystą i publicystą

Napisany przez prof. Pawła Śpiewaka i podpisany przez 400 znanych z czego innego niż polityka osób apel o wspólną listę opozycyjną tym się różni od analogicznych apeli PO, że nie zakłada wyłącznie połączenia wyborczego obecnych partii, lecz stworzenie nowego ruchu obywatelskiego na wzór Solidarności.

Ruchy społeczne mają to do siebie, że powstają oddolnie, w wyniku realnych potrzeb, a nie w wyniku apeli elity w wieku 70+, która z nostalgią wspomina swoją solidarnościową młodość.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny