Napisany przez prof. Pawła Śpiewaka i podpisany przez 400 znanych z czego innego niż polityka osób apel o wspólną listę opozycyjną tym się różni od analogicznych apeli PO, że nie zakłada wyłącznie połączenia wyborczego obecnych partii, lecz stworzenie nowego ruchu obywatelskiego na wzór Solidarności.
Ruchy społeczne mają to do siebie, że powstają oddolnie, w wyniku realnych potrzeb, a nie w wyniku apeli elity w wieku 70+, która z nostalgią wspomina swoją solidarnościową młodość.
Stworzenie jednej listy opozycyjnej zostało już dawno zdyskredytowane, zarówno przez komentatorów, jak i samych uczestników życia politycznego. Lista wyborcza pod przywództwem Donalda Tuska, który ma szklany sufit na poziomie ok. 30 proc., jest w zasadzie ułatwieniem, a nie utrudnieniem dla Zjednoczonej Prawicy. Wszystkie badania wskazują, że opozycja może wysoko pokonać rządzącą koalicję, tylko jeśli odpowie na realne problemy społeczne, w różnorodny sposób reprezentując interesy różnych grup społecznych. Tymczasem powstanie jednej listy, po pierwsze, uniemożliwia stworzenie realnej oferty programowej, bo różnice między potencjalnymi partnerami są zbyt duże, a po drugie, promuje powstałe z protestu przeciw establishmentowi ugrupowania takie jak AgroUnia, której nikt do wspólnej listy nie zaprasza, ale też nikt startować nie zabroni.
Czytaj więcej
Zrobimy rewolucję przy urnach – mówi Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.
Podstawowym problemem opozycji jest fakt, że żadna z tych partii nie posiada atrakcyjnego programu dla wyborców PiS rozczarowanych efektami polityki rządu. Po prostu nie ma kto odbierać PiS-owi jego elektoratu. Wspólna lista pod przywództwem Tuska jeszcze ten problem uwypukla i hamuje jakiekolwiek przepływy elektoratu. Tymczasem osobno, przynajmniej teoretycznie, Lewica ma szansę na przejęcie części elektoratu czysto socjalnego, PSL-Koalicja Polska – tradycjonalistycznego elektoratu wiejskiego i małomiasteczkowego, Polska 2050 ma pożądany przez centrowy elektorat powab świeżości itp., itd. Dlatego dyskusja wśród partii politycznych raczej się toczy o to, w ilu blokach wystartuje opozycja. Jeśli każdy z opozycyjnych bloków otrzymałby minimum 10 proc. poparcia, możliwe byłoby nie tylko odsunięcie PiS od władzy, ale także posiadanie większości pozwalającej obalać weto prezydenta.