Doczesne szczątki prezydenta i jego małżonki spoczęły na Wawelu. Lech Kaczyński znalazł się wśród tych, którzy marzyli o lepszej Polsce i lepszych Polakach. Wśród patriotów, których wielkie wizje nieraz budziły kontrowersje i którzy nie zawsze pięknie spierali się ze swoimi oponentami. Ale wszyscy oni mieli wolę, energię i odwagę stawania, gdy ojczyzna w potrzebie. Teraz, gdy kończy się narodowa żałoba i kraj wracać będzie do codziennego życia, pora na rachunek sumienia zarówno polityków, jak i obywateli.
[srodtytul]To nie był przypadek[/srodtytul]
Fatalny lot nad lasem smoleńskim był tragicznym wydarzeniem, ale nie był, moim zdaniem, przypadkiem. Raczej potwierdzeniem statystycznej prawdy o nas samych. Policzmy zatem własne grzechy, które doprowadziły do katastrofy. Widzę ją jako emanację naszej mentalności narodowej. Te polskie ciągłe i codzienne: nie możemy inaczej, nie ma wyjścia, nie ma innego rozwiązania, skumulowały się w nieszczęściu, które spadło na nas, zdawałoby się, znienacka. Już w pierwszych opisach katastrofy 10 kwietnia powtarzano jak zaklęcie: „żaden kraj…” i „nigdy jeszcze w tej skali…”. Właśnie… Dlaczego nie zdarzyło się to innym? Czy my jesteśmy Chrystusem narodów czy narodem, który sam układa swoje dramaty?
Już słyszę na to: „Tylko nie teraz, nie teraz, kiedy składamy w bólu hołd…”. Tym bardziej uparcie powtarzam: uderzmy się w piersi i zastanówmy, jak to się stało, że w czasie pokoju i w warunkach wolności osiągnęliśmy jako społeczeństwo ten poziom lekkomyślności w szafowaniu życiem swoich przywódców i zasłużonych obywateli? Politycy i komentatorzy próbują, bez zbytniej wiary, przekonać teraz nas i siebie, że ten lub ów pretendent do przywództwa przemieni tę solidarność pogrążonego w żałobie narodu w inny styl uprawiania polityki. Że oto Polacy zaczną działać zgodnie i razem dla dobra wspólnego, a własne ambicje polityków oddalą się od nienawistnych czy pogardliwych słów i gestów.
Media nagle wydostały ze swoich archiwów pełne ciepła i życzliwości portrety prezydenckiej pary, przypomniano znamienne fakty z życia Lecha Kaczyńskiego od pierwszych chwil jego dojrzałości. Powróciły wydarzenia znaczone datami: 1968, 1976, 1980, 1989. Udział w nich wymagał odwagi i determinacji. I tak, wielu pasażerów lotu do Smoleńska zostało uznanych za bohaterów dopiero, gdy stali się ofiarami katastrofy.