Grabarczyk ma kłopot w PO z powodu PKP

Pasażerowie kolei wybaczą ministrowi Cezaremu Grabarczykowi. Ale nie Grzegorz Schetyna i szeregowi posłowie Platformy Obywatelskiej

Aktualizacja: 07.01.2011 06:34 Publikacja: 07.01.2011 02:09

Konwencja krajowa PO, od lewej: Cezary Grabarczyk, Grzegorz Schetyna, Donald Tusk

Konwencja krajowa PO, od lewej: Cezary Grabarczyk, Grzegorz Schetyna, Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Koalicja obroniła przed opozycją ministra infrastruktury. Jej 229 głosów przeważyło w środowym głosowaniu 192 opozycyjne. To nie znaczy jednak, że Cezary Grabarczyk może odetchnąć. Chaos na kolei posłuży za oręż jego partyjnym konkurentom.

W zeszłym roku pozycja Grabarczyka w Platformie rosła kosztem marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny. To się zmieniło, gdy w grudniu stanęła kolej.

Konkurenci Grabarczyka, czyli frakcja Schetyny, mogli przejść do kontrofensywy.

To najpotężniejsze do niedawna środowisko w PO od kilku miesięcy musiało ustępować pola grupie partyjnych baronów zwanych spółdzielnią Grabarczyka. Na dodatek „spółdzielnia” cieszyła się życzliwością Donalda Tuska, który w ten sposób jako lider partii próbował pomniejszyć znaczenie wpływowego i ambitnego Schetyny.

Wielu polityków PO zauważa, że Grabarczyk wszedł w buty pozostawione przez Janusza Palikota, czyli zaczął budować własną pozycję, zwalczając Schetynę. Dla Tuska to bardzo wygodna sytuacja. Teraz jednak premier musiał podjąć decyzję: dymisjonować czy nie.

Za dymisją przemawiał fakt, że chaos na kolei jest chyba największym kryzysem wizerunkowym jego rządu. Z tego powodu – według informacji „Rz” – do zdymisjonowania Grabarczyka namawiał Igor Ostachowicz. Ale szef rządu nie posłuchał swojego bardzo wpływowego doradcy. To dla Grabarczyka wiadomość niejednoznaczna. Wprawdzie ocalał, ale to też sygnał, że najbliższe otoczenie Tuska zaczyna traktować go jako balast.

Do zdymisjonowania Grabarczyka namawiał Tuska także marszałek Schetyna. Wprawdzie między obu politykami przyjaźń jest bardzo szorstka, ale i tak często się spotykają. Schetyna miał argumentować, że pozostawienie Grabarczyka jest demoralizujące dla innych ministrów. Ci bowiem, wiedząc, że zbliżają się wybory i że nikt wtedy nie będzie chciał zamieszania wywołanego przez ich odwoływanie, przestaną rzetelnie wykonywać swoje obowiązki.

Szef rządu brał pod uwagę, że po odwołaniu ministra w tym gorącym czasie może się nie znaleźć sprawniejszy następca.

Schetyna już kilka razy wcześniej namawiał do zdymisjonowania Grabarczyka.

I znów mu się nie udało. Choć tym razem ma powody do satysfakcji. Awantura o kolej nadszarpnęła reputację Grabarczyka w oczach posłów PO. Zwłaszcza tych z ostatnich rzędów. Wielu z nich weszło do Sejmu małą liczbą głosów dzięki doskonałym notowaniom całej partii. Jeśli zamieszanie na kolei wpłynie negatywnie na wynik PO w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych, to znacząco zmaleją ich szanse na reelekcję. Jeden ze znanych polityków PO twierdzi, że gdyby o dymisji decydował klub parlamentarny, to Grabarczyk nie byłby już ministrem. Ale gdyby decyzja należała do zarządu partii, to uchroniłby swoje stanowisko. Inny polityk – stronnik Grabarczyka – zapewnia, że nie byłoby tak źle. Przyznaje jednak, iż w partii jest kilkudziesięcioosobowa grupa posłów, która chętnie zagłosowałaby za odwołaniem własnego ministra.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO