Tuż po wyborach, a przed listopadowym exposé wydawało się, że Donald Tusk jest w doskonałej sytuacji politycznej. W Sejmie nie brakowało chętnych do współpracy i to od premiera zależało, z kim będzie mógł uchwalać poszczególne ustawy.
PiS rozpadł się po wyborach i rozpoczął walkę z ziobrystami o twardy prawicowy elektorat. Słaby wynik w wyborach zmusił do rezygnacji szefa SLD, a nowy od razu zadeklarował poparcie dla wielu pomysłów PO. Sojusz wraz z Palikotem zaczął ścigać się, kto byłby lepszym koalicjantem dla Platformy. W efekcie PSL musiał przyjąć warunki Donalda Tuska, bo wisiała nad nim groźba wyrzucenia z koalicji i zastąpienia przez kogoś innego. Platforma zdecydowała się na kontynuację koalicji ze spolegliwym PSL, ale wiedziała, że niektóre trudne dla ludowców ustawy może przegłosować z Palikotem, do innych może użyć SLD. To pozwalało Tuskowi przedstawić w exposé plan dużych oszczędności .
Ale sytuacja PO gwałtownie się pogorszyła. Z dwóch powodów. Pierwszym jest aktywność prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Były prezydent, namawiając Millera i Palikota do bliższej współpracy, poprawia negocjacyjną pozycję... ludowców. Dlaczego? Bo koalicja z 10-procentową partią lewicową byłaby dla PO możliwa, ale zrywanie współpracy ze spolegliwym PSL na rzecz koalicji ze zjednoczoną lewicą reprezentującą 20 proc. wyborców nie opłacałoby się Tuskowi (tak silnemu koalicjantowi musiałby dać jeszcze więcej niż PSL).
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rząd już wycofał się z pomysłu docelowego ściągania składki zdrowotnej ze wszystkich rolników. A posłowie PO coraz częściej przyznają, że pójdą też na ustępstwa w sprawie podnoszenia wieku emerytalnego i przyjmą rozmiękczające rygor reformy propozycje ludowców.
Dobra karta PO odwróciła się też z powodu ideologicznej ofensywy lewicy. W tej kadencji Platformie trudno będzie zachowywać się jak w poprzedniej: lawirować między lewicą a prawicą, długo mówić o in vitro, ale nie podejmując żadnej decyzji. Wtedy mogła dowartościować skrzydło liberalne jednym projektem, a konserwatywne innym, gdyż na końcu nie poddawała żadnego pod głosowanie. Teraz i Ruch Palikota, i SLD powiedziały Platformie „sprawdzam" i zgłosiły liberalne projekty dotyczące in vitro. PO nie może ich zamrozić na cztery lata, lecz musi poddać wreszcie pod głosowanie.