Reklama

Paweł Rochowicz: Lekcja historii i sejmowej matematyki

Szastanie wetem to w praktyce łamanie Konstytucji. Bo to środek nadzwyczajny, a nie sposób na zwiększanie liczebności posłów opozycji.

Publikacja: 29.08.2025 04:30

Prezydent RP Karol Nawrocki podczas posiedzenia Rady Gabinetowej w Pałacu Prezydenckim w Warszawie

Prezydent RP Karol Nawrocki podczas posiedzenia Rady Gabinetowej w Pałacu Prezydenckim w Warszawie

Foto: PAP/Albert Zawada

Prezydent stał się posłem opozycji. I to ważniejszym od szeregowego posła, nawet od Jarosława Kaczyńskiego. Bo realnie dysponuje kilkudziesięcioma głosami, a nie jednym. Skąd taki wniosek? Ano, prześledźmy ostatnie zachowania Karola Nawrockiego. Prezydent wetował ustawy o wiatrakach, prostszych rachunkach za prąd, o Ukraińcach czy też o karach za niedopełnienie fiskalnej biurokracji. 

Czytaj więcej

Prezydent Nawrocki podpisuje i wetuje. Co zyskają, a co tracą obywatele?

Wszystkie te przypadki łączył fakt, że w Sejmie opozycja też była im przeciwna. Jednak PiS i Konfederacja nie zdołały zebrać tylu głosów, by te ustawy zablokować. Bo ma w Sejmie mniej niż połowę posłów, a właśnie połowa obecnych na sali to większość wystarczająca do uchwalenia ustawy. Przynajmniej tak przewiduje Konstytucja.

Jest też kwalifikowana większość: trzy piąte. Tylu posłów trzeba do odrzucenia prezydenckiego weta. Taką siłą nie dysponuje rządząca koalicja. Gdy zatem prezydent będzie seryjnie wetował ustawy, przeciwko którym głosowała w Sejmie opozycja, to okaże się, że do skutecznego ich uchwalania będzie konieczna większość trzech piątych, a nie połowy posłów. Albo inaczej: rozmnożony głos oberposła Nawrockiego oznacza, że sejmowa większość wybrana w demokratycznych wyborach wcale już większością nie jest.

Czytaj więcej

Trzy weta Karola Nawrockiego. „Obywatele państwa polskiego są traktowani gorzej"
Reklama
Reklama

Gdy stwierdzę, że taka postawa prezydenta urąga Konstytucji, to nie będę specjalnie oryginalny. Gdy usłyszę, że ta nowa matematyka jest prawidłowa – będę bezbronny. Bo teoretycznie wszystko się zgadza.

Mogę tylko zaprosić prezydenta na spacer pod budynek Sądu Najwyższego w Warszawie. Ozdobiono go cytatami z prawa starożytnego Rzymu. Prezydenta – historyka z wykształcenia – powinno zainteresować.

Jedna z paremii głosi: „Male nostro iure uti non debemus”, czyli nie powinniśmy źle korzystać z przysługującego nam prawa. Inna brzmi: „Non omne quod licet honestum est”, co oznacza, że nie wszystko, co dozwolone, jest uczciwe. A gdyby pan prezydent zaczął coś mówić o szkodliwości wiatraków, tobym mu pokazał napis: „Vanae voces populi non sunt audiendae”. Po polsku: nie należy dawać posłuchu czczym głosom tłumu.

Ot, lekcja historii klasycznej. Każdemu się przyda.

Na szczęście w sprawie ustaw o e-fakturach i aplikacji mObywatel prezydent nie był tak konsekwentny, jak to opisałem. Może ktoś mu już udzielił lekcji.

Opinie Prawne
Mariusz Busiło: Sześć grzechów głównych zmian w ustawie o KSC
Opinie Prawne
Marek Kobylański: KSeF, czyli świat nie kończy się na Ministerstwie Finansów
Opinie Prawne
Katarzyna Szymielewicz: Kto obroni wolność słowa w sieci?
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Plasterek na ranę czy prawdziwy lek?
Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama