Nie sądzę, aby prezydent Donald Trump świadomie taką strategię stosował. Jego działanie jest impulsywne i chaotyczne, ale w powiązaniu z wybujałym narcyzmem, megalomanią i zarozumiałą tromtadracją może sprawiać wrażenie jakiegoś ukrytego pomysłu. Strategicznie Trump jest jednak „naturszczykiem”, niezdolnym do żadnego systematycznego planu. Jeśli osiąga swoje niektóre cele, to jest to zasługa jego bizarnej, czyli śmieszno-strasznej osobowości oraz potęgi USA, a nie strategii. Nie jest do niej zdolne także otoczenie amerykańskiego prezydenta składające się raczej z osobowościowych kapłonów niż samodzielnie myślących polityków i kompetentnych wyższych urzędników.
Czytaj więcej
USA oferują Rosji korzystne dla Kremla i pożądane przez tamtejszy biznes umowy energetyczne. Mają...
Owszem, przypisywana Trumpowi „strategia szaleńca” okazywała się w niemałym stopniu skuteczna wobec sojuszników, chodzi o handel i nakłady na zbrojenia. Dzieje się tak dlatego, że kraje zachodnie pozostają w relacji silnej, lecz asymetrycznej współzależności z Ameryką, asymetrycznej na korzyść tej drugiej. Wolały zatem ulec jego szantażom i zgodzić się na niesprawiedliwe ich zdaniem żądania, niż ryzykować większe straty, gdyby „szaleniec” zechciał spełnić swoje groźby. Państwa Europy i niektóre pozaeuropejskie są zakładnikami sytuacji geopolitycznej oraz przewagi technologicznej USA w niektórych dziedzinach, zwłaszcza w zbrojeniach, dlatego jeszcze jakiś czas muszą tolerować dyktat Trumpa, ratując się przejściowo taktyką ograniczania szkód.
Trumpowska strategia szaleńca nie działa na Moskwę
Wobec Rosji taka niby strategia nie działa, jest bowiem podwójnie bezzębna. Po pierwsze, w stosunkach rosyjsko-amerykańskich brak jest współzależności (nie mówiąc o zależności) w jakiejkolwiek dziedzinie. Obroty handlowe są minimalne, współpraca w innych dziedzinach ograniczona. To efekt reakcji USA na kolejne rosyjskie awantury, ale też świadomego działania Rosji, aby nie być podatnym na amerykańskie naciski. Po drugie, Trump jest psychicznie niezdolny do podejmowania wobec Rosji jakichś dotkliwych dla niej ruchów, z czego Putin zdaje sobie sprawę. Dlatego nawet manifestacje oznak „strategii szaleńca” (rzekome pogróżki, zapowiedzi „surowych konsekwencji”) na Kremlu raczej śmieszą niż wywołują obawy. Ten drugi powód budzi niepokój na Zachodzie, powinien także – nawet bardziej – w samych Stanach Zjednoczonych. Jednak Trumpowi zadziwiająco udało się znieczulić amerykańską opinię publiczną, z partią republikańską na czele, na podejmowane przezeń działania szkodzące interesom USA, zwłaszcza w relacjach z ich podstępnym wrogiem, czyli Rosją. Amerykanów zdają się nie interesować motywy tego normalnie nieprawdopodobnego zachowania ich prezydenta wobec „rzeźnika z Kremla”.
Donald Trump i Władimir Putin - najważniejsze daty