Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o pomocy dla Ukraińców. Argumentował to tym, że w uchwalonych przez Sejm przepisach zabrakło regulacji umożliwiającej korzystanie ze świadczenia 800+ wyłącznie przez pracujących rodziców. Ale głowa państwa zarzuciła także to, że obywatele Ukrainy mają uprzywilejowany dostęp do świadczeń zdrowotnych – nawet jeśli nie płacą składek.
W przesłanym do Sejmu i przygotowanym przez Karola Nawrockiego projekcie ustawy o prawach obywateli Ukrainy możemy przeczytać, że od lutego 2022 r. do końca września 2024 r., czyli przez 2,5 roku ze świadczeń zdrowotnych skorzystało 1,3 mln uchodźców, co kosztowało budżet państwa 4,3 mld zł za cały ten czas. Czyli nieco ponad 1,5 mld rocznie. Jak podał Zakład Ubezpieczeń Społecznych w 2024 r. obywatele Ukrainy przebywający w Polsce wpłacili w formie składek na ubezpieczenie 15,3 mld zł.
Czytaj więcej
Decyzje prezydenta i awantura medialna w wykonaniu jego rzecznika mogą być początkiem tragicznej...
Biorąc pod uwagę to, że z przebywających w Polsce Ukraińców pracuje i tym samym płaci składki 78 proc., problem z brakiem ubezpieczenia nie jest aż tak poważny.
Czy powinniśmy odmówić leczenia dzieciom ukraińskim z nowotworami?
Ale prezydent na tym nie poprzestaje, bo wytyka także, że Polska pomaga chorym na raka – w tym także dzieciom. „Pacjenci z Ukrainy mają zapewniony szczególnie łatwy dostęp do opieki onkologicznej – korzystają z leczenia, w tym leczenia szpitalnego. Ze świadczeń onkologii klinicznej skorzystało blisko 7 tys. pacjentów z Ukrainy, a ze świadczeń z zakresu onkologii i hematologii dziecięcej – ponad tysiąc dzieci.” Naprawdę, panie prezydencie, podnosi pan larum, że Polska leczy ukraińskie dzieci z rakiem? Statystycznie 400 małych pacjentów rocznie. A co według pana powinno się zrobić? Pozwolić im umrzeć w bólu pod płotem?