Rz: Belgijski parlament zdecydował, że dzieci niezależnie od wieku mogą samodzielnie decydować o swojej eutanazji. Przekroczona została niebezpieczna granica?
To, co się stało w Belgii, to współczesny powrót barbarzyństwa, czyli okresu, w którym życie ludzkie nie było traktowane jak święte. W Sparcie, jak wiemy, chore dzieci też były eliminowane. Dopiero chrześcijaństwo ustanowiło normę, że życie i godność człowieka to są wartości niezbywalne. Więc jeżeli państwa europejskie uchwalają regulację, dającą prawo do decydowania o eliminowaniu innych, to same odcinają się siekierą od pnia kulturowego i tożsamości, która ukształtowała Europę.
Przeciwnicy tej ustawy demonstrowali pod hasłem „Trzeba leczyć, nie zabijać". Ale to dosyć nielogiczne, bo ustawa dotyczy nieuleczalnie chorych.
Ale też lekarze zajmujący się nieuleczalnie chorymi mówią, że obecnie nie ma już takiego bólu, którego nie dałoby się uśmierzyć środkami farmakologicznymi, a zatem kwestia eutanazji nie jest sprawą bólu nie do wytrzymania. Prośba o własną śmierć to wyraz stanu psychicznego człowieka – jego depresji i samotności. Prawo do eutanazji dzieci oznacza, według mnie, prawo rodziny do pozbycia się problemu, a nie prawo chorego, żeby mógł umrzeć bez bólu. Przecież dzieci poniżej pewnego wieku nie pytamy nawet, w co chcą się ubrać czy co zjeść na śniadanie. Bo to my, dorośli, jesteśmy za nie odpowiedzialni. Więc jak możemy je pytać, czy chcą umrzeć? Jan Paweł II mówił, że jeżeli się zerwie z chrześcijańską tradycją, to Europejczycy staną się obcymi we własnej kulturze. I tak według mnie się dzieje. Ludzie zrywają z wartościami uniwersalnymi związanymi z chrześcijaństwem i zastępują je zasadami, które wyrastają z ich egoizmu. Uważają, że mają prawo do indywidualnego szczęścia bez jakichkolwiek ograniczeń. I są przekonani, że dla indywidualnego sukcesu mogą zrobić wszystko. Więc jeżeli choroba dziecka zaburza ich wizję szczęścia, to uważają, że mają prawo dziecko poświęcić, bo ono samo także przecież nie może być szczęśliwe, skoro jest chore. Obłęd.
Trudno mi zaakceptować taką interpretację decyzji belgijskiego parlamentu.