Transfer Sławomira Zawiślaka raczej nie należał do najczęściej komentowanych wydarzeń w powyborczym tygodniu, ale niesie za sobą polityczne implikacje, bo w perspektywie są wybory parlamentarne.
Europoseł Grzegorz Braun ogłosił w środę, że do Romana Fritza i Włodzimierza Skalika (obydwaj dostali się do Sejmu z list Konfederacji, ale opuścili jej szeregi po tym, jak z partią pożegnał się sam Braun) dołączył poseł Sławomir Zawiślak. I nie byłoby w tym nic sensacyjnego, gdyby nie to, że Zawiślak to wieloletni parlamentarzysta PiS. Po raz pierwszy do Sejmu został wybrany z list PiS w 2005 roku. Teraz przeszedł do Konfederacji Korony Polskiej, przez co formacja Brauna ma koło poselskie wraz ze wszystkimi tego korzyściami – Skąd ta radość? Stąd żeśmy się dobrali jak w korcu maku, żeśmy się odnaleźli w tym życiu, które jest tak krótkie – mówił podniośle w Sejmie europoseł Braun. Ale transfer Zawiślaka nawet w klubie PiS nie jest intepretowany jednoznacznie.
Czytaj więcej
W Sejmie ukonstytuowało się nowe koło poselskie.
Transfer Zawiślaka: Ustawka czy zbieżność poglądów?
Politycy z klubu PiS, z którymi rozmawialiśmy w trakcie zakończonego w tym tygodniu posiedzenia Sejmu, zajęci byli głównie konsumpcją zwycięstwa Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Transfer Zawiślaka przeszedł bez większego echa. – On i tak był mało aktywny – zwraca uwagę jeden z naszych rozmówców. Inny zauważa, że już w 2020 roku Zawiślak został zawieszony w prawach członka klubu po głosowaniu w sprawie „Piątki dla Zwierząt” razem z 14 innymi parlamentarzystami PiS. Zawiślak później wielokrotnie też był na kursie kolizyjnym z władzami PiS w sprawach dotyczących pandemii COVID, zwłaszcza szczepień.