Osiem kontenerów z uzbrojeniem wojskowym, pozostawionych bez nadzoru odkryły służby na terenie użytkowanym przez Aeroklub w Laszkach koło Jarosławia, 30 km od granicy z Ukrainą. Broń tzw. MANPADS – głównie przenośne, ręczne wyrzutnie rakietowe do zwalczania samolotów i śmigłowców oraz amunicja, która była zapakowana w skrzynie.
Wszystkiego razem było tysiące sztuk, samych wyrzutni kilkaset – wskazują nasze źródła. Uzbrojenie w pełni sprawne, gotowe do użycia, zostało zewidencjonowane i przewiezione na jeden z poligonów. Prokuratura Krajowa, która wszczęła śledztwo w sprawie „nielegalnego posiadania broni i amunicji i jej magazynowania bez wymaganej prawem koncesji przez spółkę ATC HUB”, nałożyła całkowite embargo na informacje. Nie wiadomo, skąd broń pochodzi i gdzie miała trafić. I dlaczego nikt jej nie odebrał.
Kłopoty gminy ze spółką ATC HUB. Zamiast aeroklubu prywatny biznes grupy znajomych
Jak sprawdziła „Rzeczpospolita” spółka ATC HUB należy do żony prezesa tego aeroklubu i jego znajomego. A władze gminy Laszki już rok temu alarmowały służby, że na gminnym terenie gdzie ulokował się aeroklub, dzieją się niepokojące rzeczy, które nie mają nic wspólnego ze statutową misją aeroklubu.
– Rok temu zawiadomiliśmy wszystkie możliwe służby: policję, ABW, MON i inne. Nie było żadnej reakcji – mówi „Rz” Stanisław Gonciarz, wójt gminy Laszki (woj. podkarpackie).
W 2009 r. gmina wydzierżawiła aeroklubowi 15 hektarów na 15 lat (do lipca 2024 r.). Jednak po wybuchu wojny w Ukrainie zaczęły się tam dziać dziwne rzeczy. Na teren zajmowany przez aeroklub miały wjeżdżać ciężarówki na zachodnich numerach – holenderskich, duńskich. Towar, przepakowywany na samochody ukraińskie, wyjeżdżał dalej. – Początkowo nikt w to specjalnie nie wnikał, wybuchła wojna i każdy rozumiał, że wożą tam pomoc – słyszymy.