Oszuści dzwonią i wysyłają maile jako przedstawiciele GIIF, aby w ten sposób m.in. wyłudzać opłaty za rzekomą ochronę przed praniem pieniędzy (tzw. Anti-Money Laundering clearance fee), wymuszać inwestowanie lub zapłatę podatków od rzekomo zgromadzonych kryptowalut. Proponują też, rzekomo na zlecenie GIIF, zwroty kryptowalut zgromadzonych na platformach inwestycyjnych. Żądają przelania środków pieniężnych jako warunku koniecznego do przeprowadzenia rzekomej weryfikacji zgodności z Dyrektywą (UE) 2015/849.
Fałszywe wiadomości są rozsyłane z podejrzanych adresów e-mail, m.in. domen podszywających się pod oficjalne instytucje finansowe. „W ostatnim czasie obserwujemy wzmożoną aktywność oszustów” - informuje MF.
Resort radzi, by nigdy nie podawać nikomu poufnych informacji, w tym danych objętych tajemnicą bankową, ani nie przekazywać środków finansowych, zwłaszcza po otrzymaniu podejrzanych wiadomości e-mail czy SMS. W przypadku podejrzenia próby oszustwa, apelujemy o zgłoszenie incydentu poprzez platformę CERT, która służy do zgłaszania wszelkich incydentów w zakresie cyberbezpieczeństwa.
Czytaj więcej
Osaczona przez gang kobieta straciła 70 tys. zł. Wini swój bank za to, że nie zrobił nic, by zabl...
Jak działa GIIF? Na pewno nie pobiera pieniędzy
GIIF działa na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu (tzw. ustawa AML). Jego zadania dotyczą m.in. monitorowania podejrzanych transakcji i współpracy z instytucjami państwowymi, jednak nie obejmują usług komercyjnych, weryfikacji finansów ani pobierania opłat od obywateli.