Michał Szułdrzyński: Jak podważyć wynik wyborów nie podważając go, czyli teorie spiskowe po obu stronach sporu

Kampania się skończyła, ale lawina podważających zaufanie do państwa teorii spiskowych nie. Obie strony politycznego sporu tłumaczą sobie rzeczywistość manipulacjami, wpływami zagranicy i spiskami.

Publikacja: 07.06.2025 15:15

Michał Szułdrzyński: Jak podważyć wynik wyborów nie podważając go, czyli teorie spiskowe po obu stronach sporu

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Zamieszanie z błędami w protokołach niektórych komisji wyborczych oraz nerwowość, jaka powstała w związku z tym nie tylko w Internecie, pokazuje, jakim problemem są teorie spiskowe. Po obu zresztą stronach politycznego sporu. I tak naprawdę rzeczywistość wcale teoriom spiskowym nie zaprzecza, przeciwnie, niekiedy je nakręca.

Jak PiS przekonywał, że Unia Europejska i Donald Tusk nie uznają wyborów w Polsce

Najpierw do budowania narracji o przegranych wyborach szykowały się środowiska prawicowe. Od wielu miesięcy głosiły, że „mainstream”, „Unia”, „Niemce” nie pozwolą wygrać kandydatowi prawicy w wyborach prezydenckich. Na prawicy zaroiło się od najdzikszych teorii spiskowych, szczególnie od czasu, gdy Trybunał Konstytucyjny Rumunii unieważnił wybory w tym kraju, eliminując z nich ostatecznie prawicowego kandydata Calina Georgescu.

Ale w miarę jak rosło poparcie dla Sławomira Mentzena i chwilami wydawało się, że może przeskoczyć Karola Nawrockiego, wiara w wygraną wyborczą zmalała. Ale Nawrocki od Końskich zaczął rosnąć, rosnąć też zaczęły na prawej flance podejrzenia, że rządzący sfałszują wybory, by obniżyć wynik kandydata PiS.

Teoriom spiskowym nie da się zaprzeczyć. Jeśli stoją w sprzeczności z rzeczywistością, to dla ich zwolenników sygnał, że spisek jest jeszcze głębszy. Dlatego oni, wiedzący, nie dadzą się zmylić, zamiast teorię spiskową porzucić, szukają głębszego dna.

Szczególnie dobrze to było widać w dniu wyborów, gdy wszystkie opcje były na szali, jak z tempem błyskawicy rozszerzały się plotki o masowych fałszerstwach zaświadczeń o prawie do głosowania. To teoria dosyć łatwa do sprawdzenia po wyborach, bo wystarczy zestawić liczbę wydanych zaświadczeń i liczbę przyjętych zaświadczeń w komisjach wyborczych. I tym razem ta druga była niższa, czyli liczba realnie głosujących w komisjach poza miejscem zamieszkania była niższa niż liczba wydanych zaświadczeń.

Czytaj więcej

Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Wybory prezydenckie. Co tu się naprawdę wydarzyło?

Ale gdy tylko okazało się, że Karol Nawrocki wybory wygrał, prawica natychmiast porzuciła spekulacje o fałszerstwie wyborczym. No ale co z podważeniem wyniku wyborczego? Całą zabawę zepsuła Ursula von der Leyen, która w poniedziałek rano pogratulowała Nawrockiemu. Tego samego dnia wieczorem wygraną w wyborach Nawrockiego uznał w orędziu telewizyjnym Donald Tusk.

Dlaczego Amerykanie kazali Niemcom zabronić Donaldowi Tuskowi podważyć wynik wyborów – i inne teorie spiskowe

Cóż więc na to ci, którzy przez pół roku przekonywali, że Unia nie pozwoli na wybór Nawrockiego? Przyznali się do błędu? Przeprosili? Nie, rzeczywistość w niczym im nie przeszkodziła wierze w spiski, przeciwnie, sprawiła, że do jednej teorii spiskowej dorobili kolejne piętro. Gdy cała narracja padła, wymyślono kolejny spisek. Otóż okazało się, że to von der Leyen kazała Tuskowi uznać wybory. Wiadomo, Tusk w prawicowej narracji to marionetka Niemiec, więc jak Niemka kazała, Tusk nie miał wyboru.

Pozostaje pytanie, dlaczego więc Niemcy uznali wynik wyborów, skoro przez pół roku przekonywano, że się na to nie zgodzą? I tu znów pojawiła się szybka wolta - odpowiedź. Niemcom nie uznać polskich wyborów zabronili Amerykanie. I wydawać by się mogło, że to już tak absurdalne, że nie da się bardziej. Ale się da. Szybko pojawiły się dalsze wyjaśnienia, że Amerykanie kazali Niemcom, by Tusk teraz nie działał na rzecz Niemiec, tylko na rzecz Polski, bo mają tu interesy. Więc zamiast przyznać, że cała teoria o niemieckim agencie Tusku była funta kłaków warta, wymyślono kolejne kłamstwa.

Bo teoriom spiskowym nie da się zaprzeczyć. Jeśli stoją w sprzeczności z rzeczywistością, to dla ich zwolenników sygnał, że spisek jest jeszcze głębszy. Dlatego oni, „wiedzący”, nie dadzą się zmylić. Dotyczy to też sympatyków Trzaskowskiego.

Sztab Rafała Trzaskowskiego każe zgłaszać protesty, Donald Tusk ostrzega przed podważaniem zaufania do państwa

Bo ostatnie dni pokazują, jak szybko rozprzestrzeniają się teorie spiskowe po stronie obozu władzy. Otóż nagle okazało się, że wielu sympatyków obecnej władzy wierzy w to, że to opozycja mogła sfałszować wybory… Pojawiające się nieprawidłowości w niektórych komisjach posłużyły do wyjaśnienia faktu, z którym część wyborców Trzaskowskiego nie mogła się pogodzić – przegrał kandydat, który nie miał prawa przegrać, od początku był faworytem sondaży, szedł spacerkiem po zwycięstwo. Dlaczego? Oczywiste – ktoś wpływał na nastroje społeczne w czasie kampanii, a w ostatnią niedzielę PiS skręcił w całym kraju wybory. W czwartek wieczorem nawet szefowa sztabu Rafała Trzaskowskiego, by pocieszyć swoich wyborców ogłosiła powstanie specjalnej strony internetowej, gdzie można było zgłaszać nieprawidłowości, które doprowadziły do przegranej prezydenta Warszawy.

W pewnym momencie o tym, na jak ryzykowne wody wypływamy, zorientował się Donald Tusk. I w piątek napisał, że czym innym jest konieczność wyjaśnienia wszelkich wątpliwych przypadków, a czym innym podważanie wyniku wyborów, które jest złe dla demokracji.

Premier ma rację, ale jego wyborcy pomyśleli, „Gadaj zdrów, my wiemy swoje”. Przekonanie o spisku o masowym fałszowaniu wyborów szło przez Internet jak tsunami. I choć jak dotąd dowiedzieliśmy się jedynie o podejrzanym finansowaniu z zagranicy spotów promujących Trzaskowskiego wymierzonych w Nawrockiego, laureatka nagrody polsko-niemieckiej odbierając nagrodę w Berlinie ogłosiła, że za wygraną Nawrockiego stoi… Rosja i jej propaganda.

A skoro premier mówi, że podważanie wyroku wyborów jest złe dla zaufania do państwa, pojawił się nowy argument: my wcale nie chcemy podważać wyniku wyborów. My chcemy właśnie ocalić zaufanie obywateli do państwa dzięki wnioskom o ponowne policzenie głosów… Czyli nie podważamy zaufania do państwa, ale jednak je podważamy.

Tak samo jak prawica nie była w stanie przyznać, że Tusk uznał wynik wyborów sam z siebie, tylko kazali mu to zrobić Niemcy (którzy przecież mieli mu kazać wcześniej uniemożliwić wygraną Nawrockiego), tak samo obóz antypisowski nie może pogodzić się z tym, że Trzaskowski przegrał. Więc winni są albo pisowcy, którzy sfałszowali wybory, albo rosyjska propaganda, która miała wspierać Nawrockiego.

Nie mam wątpliwości, że każdą zgłoszoną nieprawidłowość należy sprawdzić. I wszystkie wątpliwości wyjaśnić. Ale nie robić tego pod presją zwolenników teorii spiskowych, tylko zdrowego rozsądku i zasad demokracji. Inaczej pchamy naszą demokrację w bardzo niebezpieczne rewiry.

Zamieszanie z błędami w protokołach niektórych komisji wyborczych oraz nerwowość, jaka powstała w związku z tym nie tylko w Internecie, pokazuje, jakim problemem są teorie spiskowe. Po obu zresztą stronach politycznego sporu. I tak naprawdę rzeczywistość wcale teoriom spiskowym nie zaprzecza, przeciwnie, niekiedy je nakręca.

Jak PiS przekonywał, że Unia Europejska i Donald Tusk nie uznają wyborów w Polsce

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Czy przeszłość Karola Nawrockiego przestaje budzić wątpliwości po wygranych wyborach?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Komentarze
Jędrzej Bielecki: NATO wreszcie przestraszyło się Rosji
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jest jeden scenariusz, w którym w tej kadencji Sejmu Andrzej Duda mógłby zostać premierem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po przegranej Rafała Trzaskowskiego Donald Tusk nie może już dłużej czekać
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Propozycja Szymona Hołowni. Powoływanie się na Niemcy to nie jest dobry pomysł