Serge Brammertz, główny prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii (MTKJ), przybył do Belgradu w ubiegłym tygodniu z jasnym przesłaniem, iż Serbia powinna wypełnić swoje międzynarodowe zobowiązania i wydać trójkę swoich obywateli.
Vjerica Radeta, Petar Jojic i Jovo Ostojic mieli zastraszyć świadków zeznających w procesie przewodniczącego SRS Vojislava Szeszelja, sądzonego wówczas za udział w zbrodniach wojennych. Belgrad nie tylko opóźniał zatrzymanie wskazanej przez MTKJ trójki, ale również nie reagował w sprawie odesłania Szeszelja.
Premier Serbii Aleksandar Vučić był kiedyś prawą ręką Szeszelja. Eksperci BIRN wskazują, że Vučić może obecnie obawiać się wezwania przed sąd, po ewentualnej ekstradycji wspomnianej trójki.
Warto przypomnieć, że lider serbskich radykałów został zwolniony z haskiego aresztu ze względu na stan zdrowia. Miał jednak stawiać się przed Trybunałem na każde jego wezwanie.
Serbskie sądy już trzykrotnie odmawiały wydania poszukiwanych radykałów. Co więcej, parlament w Belgradzie przyjął ustawę, na podstawie której rząd może odmówić współpracy z haskim trybunałem w każdym przypadku, jeżeli uzna, że Trybunał narusza suwerenność Serbii lub jej bezpieczeństwo narodowe. Natomiast artykuł 29. statutu Trybunału stanowi, że państwa są zobowiązane do współpracy w wojennych sprawach kryminalnych, ale też muszą współpracować "w odniesieniu do wszystkich wniosków o pomoc" wysłanych do nich przez haski sąd.