Kierowca dopiero w trakcie kontroli Inspekcji Transportu Drogowego dowiedział się, że jego ciężarówka została źle zarejestrowana w systemie poboru opłat za przejazd drogami. Przez to specjalne urządzenie naliczało mu zaniżoną opłatę. A kara za taki czyn wynosi 1,5 tys. zł, ale Główna Inspekcja Transportu Drogowego nalicza ją na każdej bramownicy kontrolnej. Tak było i w tym wypadku, ale WSA w Warszawie uznał to za łamanie prawa.
Dane z dowodu rejestracyjnego pojazdu do systemu wprowadzał pracownik stacji paliwowej, na której kierowca zaopatrzył się w odpowiedni sprzęt i podpisał umowę. Pracownik ten źle wpisał informację o dopuszczalnej masie całkowitej. I to spowodowało naliczanie zbyt małych opłat.
Kierowca został ukarany przez GITD grzywną na łączną kwotę 10,5 tys. zł. Wystąpił o ponowne rozpatrzenie sprawy, ale jego argument, że to nie on zawinił podczas rejestracji pojazdu w systemie, nic nie dał. Decyzję GITD zaskarżył więc do WSA.
Sąd (sygn. akt VI SA/Wa 2744/12) uchylił tę decyzję, a praktykę inspekcji uznał za nieuprawnioną. W uzasadnieniu stwierdził, że zgodnie z wykładnią językową przepisów ustawy o drogach publicznych karze podlega „przejazd po drodze krajowej". Wysokości kar nie można więc uzależniać od liczby tzw. bramownic znajdujących się na odcinku jednej drogi, które zarejestrowały wykroczenie.
– To orzeczenie na pewno ucieszy wielu kierowców – komentuje Mariusz Miąsko z kancelarii prawnej Viggen. Wskazuje, że taki może być kierunek orzecznictwa w tego rodzaju sprawach, tym bardziej że większość ich będzie rozpatrywał właśnie warszawski WSA.
GITD jednak nie zamierza zmieniać swojego podejścia do karania.