To wnioski z najnowszej sprawy w Sądzie Najwyższym. Chodziło o spór porozwodowy między Polką a Norwegiem. W takich przypadkach wina ma duże znaczenie. To dlatego, że w Polsce jeżeli rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej małżonka niewinnego rozkładu pożycia, sąd może obciążyć stronę wyłącznie winną obowiązkiem przyczyniania się do zaspokajania jego usprawiedliwionych potrzeb, choćby nie znajdował się w niedostatku. Niewinnego, tj. takiego, któremu formalnie winy nie przypisano przy rozwodzie, można obciążyć alimentami tylko wtedy, gdy drugi małżonek żyje w niedostatku.
Nic dziwnego, że w naszym kraju kwestia winy jest częstym elementem spraw rozwodowych. Jest to swoista polisa dla niewinnego małżonka.
Zagraniczna krzywda
Są jednak kraje, w których winy za rozpad małżeństwa się nie orzeka. Należy do nich Norwegia, a skutki tych różnic prawnych dotknęły Sandrę T., Polkę, która wyszła za Norwega Patricka T. w 2008 r. W lipcu 2011 r. dowiedziała się od niego, że dalsze utrzymywanie małżeństwa nie ma sensu. Mężczyzna wystąpił o separację, którą wójt norweskiej gminy wkrótce orzekł. W 2014 r. norweski sąd orzekł rozwód.
Polka także złożyła pozew rozwodowy i dwa tygodnie po norweskim uzyskała rozwód w Polsce. Sąd okręgowy nie miał wątpliwości, że w sprawie należy stosować prawo norweskie, a więc bez orzekania o winie. Sąd Apelacyjny w Warszawie postanowił natomiast zapytać SN, czy gdy stosowane przez sąd polski prawo obce nie przewiduje orzekania o winie w rozkładzie pożycia, należy zastosować art. 57 § 1 polskiego kodeksu rodzinnego. Każe on sądowi w wyroku rozwodowym orzec, który z małżonków ponosi winę za rozkład pożycia.
Dodajmy, że Norweg płaci na dziecko dobrowolnie 2 tys. zł alimentów, ale zarabia w Norwegii ponad 20 tys. zł miesięcznie, więc Polka domaga się alimentów także dla siebie – 2 tys. zł.