Reklama

Matka zastępcza walczy o dziecko

Spór o wynajmowanie brzucha. Politycy wszystkich opcji uważają, że należy prawnie zakazać takich praktyk

Publikacja: 01.08.2009 03:25

Matka zastępcza walczy o dziecko

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Rok temu. 32-letnia łodzianka podpisała umowę o urodzenie bezdzietnej parze dziecka, które nie będzie miało z nią biologicznie nic wspólnego. Miała za to otrzymać 30 tys. zł. Po urodzeniu oddała dziecko parze, która je zamówiła. Teraz – jak ujawnił „Dziennik” – walczy o możliwość jego wychowywania, bo twierdzi, że pokochała je w czasie ciąży.

Zgodnie z polskim ustawodawstwem ma do tego prawo. Matką jest bowiem „kobieta, która dziecko urodziła”. Sprawę komplikuje biologiczny ojciec, który również ma prawo do wychowania dziecka.

Sędziowie, kierując się interesem dziecka, będą musieli wybrać, której z tych dwóch osób przyznają nad nim opiekę.

[wyimek]Takie zachowania powinny być nielegalne i karalne - Jarosław Gowin, poseł PO[/wyimek]

W tej sprawie politycy są zgodni. – Wynajmowanie brzucha jest sprzeczne z naturą i dlatego stwarza takie problemy – komentuje poseł Jan Dziedziczak (PiS). Poseł Jarosław Gowin (PO) uważa, że macierzyństwo zastępcze powinno być zakazane. – Na razie brak w tej kwestii regulacji, a co nie jest zakazane, jest legalne – mówi. Zgadzają się z nim autorzy lewicowego projektu ustawy o in vitro. – Nie ma wątpliwości, że takie zachowania powinny być nielegalne i karalne, a matką powinna być ta kobieta, która urodziła – uważa polityk lewicy Marek Balicki.

Reklama
Reklama

Różnice pojawiają się w kwestii rozwiązania konkretnego przypadku. – Trzeba nie tylko ocenić uprawnienia, ale także dobro dziecka – mówi Gowin. – Jednak w tym konkretnym przypadku jestem zwolennikiem odebrania dziecka rodzicom, którzy je obecnie wychowują, i przekazania go kobiecie, która je urodziła. Miałoby to wymiar wychowawczy i stanowiło ostrzeżenie dla osób, które w przyszłości decydowałyby się na takie działania.

Bioetyk ks. prof. Marian Machinek z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego ma więcej wątpliwości.

– To klasyczny dylemat moralny bez dobrego wyjścia – uważa. – Zarówno kobieta, która urodziła, jak i ojciec biologiczny mają swoje uprawnienia. Ale dziecko nie jest przedmiotem, którym można handlować, a tak traktowały je obie strony, które – właśnie dlatego – straciły moralne prawo do jego wychowywania. Oddanie zatem którejś z nich dziecka to złe rozwiązanie. Ale coś zrobić trzeba. I sąd będzie musiał podjąć decyzję, kierując się interesem dziecka, pamiętając jednak, że jest ona dyskusyjna moralnie.

Jaka będzie przyszłość dziecka Beaty Grzybowskiej? Sądy w USA w takich sprawach zazwyczaj przyznawały dziecko tym, którzy stwarzali mu lepsze warunki wychowawcze, ale zachowywały uprawnienia kobiet, które je urodziły.

Taką decyzję podjął w latach 80. XX w. w sprawie Melisy (Sary) Stern Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych. Sędziowie postanowili, że wychowaniem dziecka zajmie się ojciec, ale Mary Beth Whitehead – kobieta, która urodziła dziewczynkę i nie chciała jej oddać parze, która jej zapłaciła za „brzuch” – zachowa prawo do spotykania się z córką.

Rok temu. 32-letnia łodzianka podpisała umowę o urodzenie bezdzietnej parze dziecka, które nie będzie miało z nią biologicznie nic wspólnego. Miała za to otrzymać 30 tys. zł. Po urodzeniu oddała dziecko parze, która je zamówiła. Teraz – jak ujawnił „Dziennik” – walczy o możliwość jego wychowywania, bo twierdzi, że pokochała je w czasie ciąży.

Zgodnie z polskim ustawodawstwem ma do tego prawo. Matką jest bowiem „kobieta, która dziecko urodziła”. Sprawę komplikuje biologiczny ojciec, który również ma prawo do wychowania dziecka.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Zawody prawnicze
Przewodnicząca KRS: Wątpliwości budzi rewanżyzm Waldemara Żurka
Edukacja i wychowanie
Egzaminatorzy oblali maturę. Bulwersujący raport NIK
Sądy i trybunały
Awantura o sędzię Krystynę Pawłowicz. Gorąco w Trybunale Konstytucyjnym
Prawo karne
Czeka nas wzrost liczby podejrzanych? Nieoczekiwany skutek rządowej nowelizacji
Internet i prawo autorskie
Rząd chce wprowadzić podatek od smartfonów. Wiadomo, ile wyniesie
Reklama
Reklama