Reklama

Pacjentka kłamała w sprawie wirusa. Prokurator postawi zarzuty

Za poświadczenie nieprawdy może odpowiedzieć matka nowo narodzonego dziecka, która zataiła przed personelem porodówki, że miała styczność z osobą w kwarantannie.

Aktualizacja: 27.03.2020 05:34 Publikacja: 26.03.2020 18:31

Pacjentka kłamała w sprawie wirusa. Prokurator postawi zarzuty

Foto: AdobeStock

Jeszcze przed rozwiązaniem kobieta zadzwoniła do szpitala Pro-Familia w Rzeszowie, twierdząc, że rozpoczęła się u niej akcja porodowa, ale nie wie, czy może przyjechać, bo jej mąż poddawany jest kwarantannie. Mężczyzna miał wrócić z kraju o wzmożonej zachorowalności na covid- 19. Usłyszała, że powinna jechać do jednoimiennego szpitala zakaźnego, który przygotowany jest na przyjęcie porodów kobiet, które mogą być nosicielkami wirusa.

Rodząca postanowiła jednak rodzić w Pro-Familii. Towarzyszył jej mąż. Na izbie przyjęć zaznaczyła w kwestionariuszu, że nie miała styczności z osobą w kwarantannie. Prawda wyszła na jaw przypadkiem, a dyrekcja szpitala zdecydowała się złożyć zawiadomienie do prokuratury.

Czytaj także: Koronawirus: pacjenci skarżą się na brak odpowiedniej opieki zw. z walką z COVID-19

– Złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci poświadczenia nieprawdy, ponieważ pacjentka złożyła oświadczenie, w którym zaznaczyła, że nie miała do czynienia z osobą z kwarantanny – mówi Radosław Skiba, dyrektor szpitala Pro-Familia w Rzeszowie. Gdyby się okazało, że jest zakażona koronawirusem, szpital rozważałby zawiadomienie o możliwości narażenia życia i zdrowia personelu i innych pacjentek.

Reklama
Reklama

Dyrektor dodaje, że nie mógł postąpić inaczej.

– Chodzi o zdrowie nas wszystkich, ale przede wszystkim personelu medycznego, bez którego nie będzie nas miał kto ratować. Moim obowiązkiem jest zadbać o to, by nie narażać go na zakażenie. Mam nadzieję, że zdecydowane kroki prawne podjęte w stosunku do pacjentki zniechęcą innych do podobnych działań. W obecnych czasach hasło „Nie okłamuj medyka" nabiera szczególnego znaczenia – podkreśla dyrektor.

Dodaje, że gdyby pacjentka po przyjeździe do szpitala przyznała, że miała kontakt z osobą w kwarantannie, zostałaby przyjęta w specjalnie wydzielonej części szpitala, przystosowanej do leczenia takich osób.

O próbach zatajenia informacji o kontakcie z osobą zakażoną medycy mówią od początku epidemii. Przykład takiego zachowania opisywał w mediach społecznościowych rezydent onkologii Jakub Kosikowski, którego na Twitterze obserwuje ponad 20 tys. osób: „Miej nowotwór, miej gorączkę, weź paracetamol, żeby ją ukryć. Prześliźnij się na śluzach kontrolnych w szpitalu onkologicznym, bo przecież nie masz gorączki i objawów. Zagorączkuj już w środku. Izolacja, paraliż, test na szybko. Uff, tym razem ujemny".

– Niemówienie medykowi prawdy o swoich objawach lub kontaktach z osobami potencjalnie zakażonymi w okresie epidemii jest objawem głupoty, ale też skrajnej nieodpowiedzialności, ponieważ naraża nie tylko pacjentów aktualnie znajdujących się w szpitalu, ale także tych, którzy chcieliby się w nim leczyć. Styczność z osobą zakażoną wiąże się bowiem z koniecznością dwutygodniowej kwarantanny i wyłączeniem personelu z pracy – zwraca uwagę dr Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie i rezydent nefrologii.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama