Jeszcze przed rozwiązaniem kobieta zadzwoniła do szpitala Pro-Familia w Rzeszowie, twierdząc, że rozpoczęła się u niej akcja porodowa, ale nie wie, czy może przyjechać, bo jej mąż poddawany jest kwarantannie. Mężczyzna miał wrócić z kraju o wzmożonej zachorowalności na covid- 19. Usłyszała, że powinna jechać do jednoimiennego szpitala zakaźnego, który przygotowany jest na przyjęcie porodów kobiet, które mogą być nosicielkami wirusa.
Rodząca postanowiła jednak rodzić w Pro-Familii. Towarzyszył jej mąż. Na izbie przyjęć zaznaczyła w kwestionariuszu, że nie miała styczności z osobą w kwarantannie. Prawda wyszła na jaw przypadkiem, a dyrekcja szpitala zdecydowała się złożyć zawiadomienie do prokuratury.
Czytaj także: Koronawirus: pacjenci skarżą się na brak odpowiedniej opieki zw. z walką z COVID-19
– Złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci poświadczenia nieprawdy, ponieważ pacjentka złożyła oświadczenie, w którym zaznaczyła, że nie miała do czynienia z osobą z kwarantanny – mówi Radosław Skiba, dyrektor szpitala Pro-Familia w Rzeszowie. Gdyby się okazało, że jest zakażona koronawirusem, szpital rozważałby zawiadomienie o możliwości narażenia życia i zdrowia personelu i innych pacjentek.