Sąd odpowiadał na pytanie, czy detektyw, który zakłada GPS w aucie żony podejrzewanej o niewierność, łamie prawo czy korzysta z uprawnień przysługujących mu w ustawie zawodowej. Uznał, że stosowanie takich urządzeń jest zastrzeżone dla służb specjalnych (sygnatura akt: I KZP 17/13).
Wszystko zaczęło się od sprawy rozwodowej państwa A. Mąż, który chciał uzyskać dowód niewierności żony, postanowił skorzystać z usług detektywa. Ten założył w jej aucie lokalizator GPS. Gdy sprawa wyszła na jaw, kobieta pojechała na najbliższy komisariat i zgłosiła, że w lewym tylnym nadkolu jej samochodu umieszczono jakiś dziwny przedmiot.
Ponieważ organy ścigania umorzyły dochodzenie, złożyła w sądzie subsydiarny akt oskarżenia. Trafił on do Sądu Rejonowego w O. Ten uniewinnił detektywa od popełnienia zarzucanego mu czynu, tj. kradzieży informacji (art. 276 kodeksu karnego). Apelację od wyroku złożył pełnomocnik kobiety. Zarzucał błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia i wnosił o uchylenie wyroku.
Sąd Okręgowy miał wątpliwości, czy skorzystanie przez detektywa z GPS jest wykorzystywaniem ustawy o usługach detektywistycznych czy też zastosowaniem środków technicznych oraz metod i czynności operacyjno-rozpoznawczych przewidzianych dla innych służb specjalnych.
SN sprawę przesądził. Uznał, że stosowanie takich środków jest zastrzeżone wyłącznie do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych przez służby specjalne.