W październiku ubiegłego roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga skazał piosenkarza Michała Wiśniewskiego na 1,5 roku pozbawienia wolności. Sprawa dotyczyła zaciągnięcia przez muzyka pożyczki w SKOK Wołomin na 2,8 mln złotych na podstawie nieprawdziwych informacji o dochodach.
Wierzytelność nie została płacona. Sam zainteresowany tłumaczył to utraceniem płynności finansowej, co ostatecznie doprowadziło do ogłoszenia w 2019 roku jego upadłości konsumenckiej.
- Nie mam wpływu na to, jaki on [wyrok] będzie, nic nie mogę z tym zrobić. Poddam to na pewno do dyskusji publicznej, jak wszystko się zakończy, opublikuję dowody i nie pozostawię tego bez echa - powiedział dziennikarzom wokalista, który cały czas podkreśla że jest niewinny i wskazuje, że nie zataił żadnych informacji podczas procesu udzielania mu wysokiej pożyczki.
Wiśniewski wraz ze swoim obrońcą – mec. Piotrem Podgórskim – złożyli apelację w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Na czym polegają owe błędy proceduralne? Gazeta "Fakt" wyjaśnia, że chodzi tu m.in. o osobę, która orzekała w sprawie Michała Wiśniewskiego. Był to tzw. neosędzia, który otrzymał nominację na skutek uchwały tzw. neo-KRS (Krajowej Rady Sądownictwa funkcjonującej od marca 2018 r.), czyli organu, który nie jest organem niezależnym od innych władz. Powołani przez neo-KRS sędziowie nie dają gwarancji bezstronności, o czym orzekł m.in. Europejski Trybunał Praw Człowieka, Sąd Najwyższy oraz częściowo także Sąd Apelacyjny w Warszawie.
W chwili, kiedy Sąd Apelacyjny przyzna Wiśniewskiemu i jego obrońcy rację, jego sprawa trafi do ponownego rozpoznania. Gazeta zwraca uwagę, że Sąd Apelacyjny jest bardzo wrażliwy na sprawy proceduralne i może nawet uniewinnić Wiśniewskiego.