Prokurator generalny ma uwagi do sposobu prowadzenia spraw o przestępstwa popełnione z pobudek rasistowskich lub ksenofobicznych. Wczoraj rozpoczęły się szkolenia śledczych wyznaczonych do prowadzenia takich spraw.
Sprawy Nergala, który na oczach publiczności podarł Biblię; namalowanych swastyk uznanych przez prokuraturę za azjatycki symbol szczęścia czy obraźliwych transparentów i okrzyków wznoszonych podczas meczów piłkarskich należą do trudnych – przyznaje Andrzej Seremet, ale twierdzi, że właśnie dlatego wymagają szczególnego nadzoru. Uniknięciu wpadek takich jak ta ze swastyką służyć mają szkolenia śledczych.
W każdej z 44 prokuratur okręgowych wybrano jedną jednostkę rejonową i wyselekcjonowano po dwóch prokuratorów do prowadzenia śledztw w sprawach przestępstw rasistowskich lub ksenofobicznych. W Warszawie i Białymstoku (najwięcej takich spraw) szkolić się będą prokuratorzy dwóch rejonówek. Pierwsze spotkanie odbyło się wczoraj w Prokuraturze Generalnej. Prokurator Krzysztof Karsznicki nie tylko przedstawiał możliwości kwalifikowania takich spraw na podstawie polskich przepisów (kodeksu karnego i cywilnego), ale i analizował orzecznictwo.
– Nie ukrywamy, że to trudne sprawy, bardzo ocenne. Czasem na granicy znieważenia. A jeśli dodamy do tego podłoże artystyczne, to kwalifikacja staje się jeszcze trudniejsza – tłumaczy Karsznicki. Jego zdaniem nie może być jednak mowy o zbyt szybkim odmawianiu wszczęcia takich spraw. Podawał przykład mężczyzny, który na balkonie wywiesił flagę ze swastyką. Kiedy zapukała do niego policja, mężczyzna stwierdził, że jest kolekcjonerem, a flaga wisi na balkonie tylko dlatego, że ją uprał i się suszy. – Wystarczyło wówczas podjąć czynności, ustalić kontakty, by udowodnić, że to, co uprawia, to niekoniecznie kolekcjonerstwo.
Podobnie rzecz się ma z odmową wszczęcia spraw o obraźliwe wpisy w Internecie.