Projekt zmian w kodeksach: wykroczeń i karnym, jest gotowy do przyjęcia przez rząd. Zaostrza kary dla kierowców. Posłowie pytają w interpelacji, czy aż tak surowe sankcje są rzeczywiście konieczne.
Ministerstwo Sprawiedliwości sprawdziło. Z analizy statystyk wynika, że kierowcy coraz częściej ignorują drogówkę i nie zatrzymują się do kontroli. Dowód? W 2013 r. policja wszczęła 17 tys. takich spraw, w 2014 r. blisko 20 tys., w 2015 r. 24 tys., a w 2016 r. (do czerwca) prawie 15 tys.
– Nie odpuszczamy, bo nigdy nie ma pewności, dlaczego ktoś nie zatrzymał się do kontroli. Może nie ma prawa jazdy, może jechał pijany lub po narkotykach, a może jest ścigany listem gończym? Dlatego w takiej sytuacji po prostu ruszamy w pościg – twierdzą funkcjonariusze i dodają, że kary, które grożą za niezatrzymanie się do kontroli, są zbyt niskie, a sądy bardzo łagodne dla kierowców.
Dziś nawet najbardziej brawurowa ucieczka traktowana jest jak wykroczenie, za które grozi zaledwie grzywna lub areszt do 30 dni. Jak podaje policja, kary nie robią na kierowcach wrażenia. Dowód? W 2013 r. za niezatrzymanie się do kontroli ukarano 2,8 tys. kierowców, w 2015 r. było ich już blisko 3 tys.
Stąd też pomysł na surowe prawo. W kodeksie karnym (art. 178b) pojawi się przepis zaostrzający odpowiedzialność za niezatrzymanie się do kontroli drogowej. Kierowca, który zmusi policję do pościgu i nie zatrzyma się mimo dawania z radiowozu sygnału świetlnego i dźwiękowego, popełni przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat więzienia.