Na osiedlach i sklepowych parkingach miał zapanować porządek. Kierowcy łamiący przepisy drogowe mieli dostawać mandaty takie jak na drodze publicznej. Straż miejska dziś odmawia jednak przyjazdu na osiedla. Tłumaczy to brakiem znaku drogowego, który ma określić początek i koniec strefy ruchu, a więc obszaru, na którym może karać np. za rozmowę przez komórkę bez zestawu głośnomówiącego, nadmierną prędkość czy jazdę w stanie nietrzeźwości. Projekt znaku był gotowy już we wrześniu. Pod koniec roku miał trafić na drogi, do dziś go jednak nie ma. Powód?
– Trwa procedura legislacyjna zmian dwóch rozporządzeń – wyjaśnia „Rzeczpospolitej" Mikołaj Karpiński, rzecznik ministra infrastruktury.
Chodzi o rozporządzenia: w sprawie znaków i sygnałów drogowych oraz warunków technicznych dla znaków i sygnałów.
– Rozporządzenia określą wzór znaków drogowych D-52 „strefa ruchu" i D-53 „koniec strefy ruchu" oraz ich znaczenie i zasady stosowania na drogach wewnętrznych – podaje Mikołaj Karpiński. I informuje, że oba projekty zostały już podpisane przez szefa resortu spraw wewnętrznych. Pierwszy czeka teraz na podpis ministra obrony narodowej. Obydwa rozporządzenia wejdą w życie dwa tygodnie po ogłoszeniu.
Dlaczego to tak długo trwa? – zapytaliśmy w Ministerstwie Infrastruktury.