Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie zrezygnowało z limitów godzin zajęć prowadzonych przez Internet. Tak jak dotychczas zezwala na prowadzenie przez Internet jedynie 60 proc. zajęć. Pozostałe 40 proc. musi się odbyć na terenie szkoły.
Tak wynika z ogłoszonej nowelizacji rozporządzenia w sprawie warunków, jakie muszą być spełnione, aby zajęcia dydaktyczne na studiach można było prowadzić z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. Zacznie obowiązywać 2 grudnia.
– Projekt rozporządzenia przewidywał coś całkiem innego – dziwi się Elżbieta Piwowarska, dyrektor Ośrodka Kształcenia na Odległość Politechniki Warszawskiej, gdzie zdalnie studiuje ok. 700 studentów.
Skierowany w sierpniu do konsultacji społecznych, zakładał, że tylko kształcenie praktyczne, zajęcia laboratoryjne, terenowe i warsztatowe powinny się odbywać w warunkach rzeczywistych. Pozostałe zajęcia miały się odbywać w świecie wirtualnym.
Uczelnie, które wykorzystują Internet do prowadzenia zajęć, wskazywały, że takie zapisy pozwolą im w końcu w pełni wykorzystać potencjał e-learningowy.