Studia stacjonarne na uczelniach publicznych są bezpłatne, także te na drugim kierunku. Tak orzekł wczoraj Trybunał Konstytucyjny.
– Odpłatność może dotyczyć usług o charakterze ponadstandardowym lub nadzwyczajnym, świadczeń uzupełniających, z których skorzystanie nie ma wpływu na spełnienie warunków ukończenia studiów. Opłaty mogą dotyczyć też sytuacji wyraźnie zawinionych przez studentów – uzasadniała sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz.
Ratunek dla uczelni
Wyrok sprzyja nie tylko ambitnym studentom, lecz także uczelniom, które zostałyby zmuszone do zamknięcia niektórych kierunków humanistycznych. To historia, filologia klasyczna, historia sztuki czy socjologia były najczęściej wybierane jako kolejna specjalność. W zeszłym roku władze Uniwersytetu w Białymstoku podjęły decyzję o zawieszeniu rekrutacji na kierunku filozofia. Powodem była jego nierentowność, związana ze zbyt małą liczbą studentów. Środki, jakie otrzymuje z budżetu państwa, są bowiem z liczbą żaków.
Wymóg płacenia za drugi fakultet wprowadziła nowelizacja prawa o szkolnictwie wyższym z 2011 r. Zgodnie z nią student, który zdecyduje się na kolejne studia, musi za nie zapłacić, jeśli nie spełni kryteriów do otrzymywania stypendium rektora. Resort szkolnictwa wyższego zmianę uzasadniał umożliwieniem zdobycia zawodu przede wszystkim osobom, które nie podjęły jeszcze studiów.
– Byli nieuczciwi studenci, którzy rozpoczynali studia na wielu kierunkach tylko po to, by na każdym z nich korzystać z pomocy materialnej. Rekordzista studiował aż na 17. Tacy studenci blokowali miejsca innym – tłumaczyła wiceminister Daria Lipińska-Nałęcz.