Najlepszym murem obronnym są nasze reformy. Żadna gospodarka strefy euro nie zanotowała takiej poprawy jak nasza. To jest nasza zapora ogniowa – zapewnia minister gospodarki Luis de Guindos. Jest przekonany, że żaden z pomysłów greckiego premiera Aleksisa Ciprasa nie zostanie przejęty przez hiszpańskich populistów. I to bez względu na retorykę Pablo Iglesiasa, szefa Podemosu, którego partia odniosła ogromny sukces w majowych wyborach lokalnych.
Sam Iglesias nie pozostawia żadnych wątpliwości, że wspiera premiera Grecji. – Żądania pod adresem Grecji w postaci obniżenia emerytur czy podniesienia VAT na mleko czy energię nie są niczym innym jak mafijną operacją i finansowym terroryzmem skierowanym przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi – przekonuje w licznych wypowiedziach.
Jeszcze kilka miesięcy temu podobne tezy znajdowały zrozumienie u sporej części społeczeństwa. Podczas gdy Grecy stoją w kolejkach do automatów bankowych, ocena wydarzeń w Helladzie uległa znaczącym przemianom. Jedynie 9 proc. obywateli opowiada się za umorzeniem części greckiego długu, co jest w gruncie rzeczy czołowym postulatem greckiego rządu.
– Hiszpania nie przypomina w niczym Grecji – przekonuje „Rz" Miguel Puig, ekonomista z Barcelony. Po zapaści gospodarczej sprzed kilku lat kraj podnosi się z kolan. Spadło bezrobocie, wzrost gospodarczy przekroczy zapewne w tym roku 3 proc., rosną płace i spadają ceny, gdyż od prawie roku w Hiszpanii panuje deflacja. – Nawet gdyby Podemos zdołała wygrać wybory parlamentarne pod koniec tego roku i doszła do władzy, nie mogłaby skorzystać z doświadczeń greckiej Syrizy – twierdzi Puig. A to dlatego, że Hiszpania nie znajduje się na finansowej kroplówce międzynarodowych wierzycieli i nie ma żadnych powodów, aby domagać się umorzenia kredytów.
Podemos może jedynie stracić na promowaniu „greckiej drogi" w Hiszpanii. Jak wynika z sondaży, lewicowi populiści mogą liczyć na ok. 15 proc. poparcia w wyborach. Z takim wynikiem mogą stać się co najwyżej partnerem koalicyjnym Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). Nie jest przy tym jeszcze przesądzone zwycięstwo rządzącej od czterech lat Partii Ludowej (PP) Mariano Rajoya. Ma poparcie 27 proc. obywateli, ale może liczyć na koalicję z liberalnym ugrupowaniem Ciudadanos (Obywatele), które rośnie w siłę, w miarę jak Hiszpania wydostaje się z zapaści gospodarczej.