Eugeniusz A. na początku 2009 r. został skazany w procesie karnym na rok i cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu za wyłudzenie renty. Okazało się bowiem, że na początku 1995 r. złożył sfałszowaną dokumentację ZUS, dzięki czemu pobierał nienależne świadczenie przez ponad dziesięć lat, co dało sumę ponad 66 tys. zł.
Choć ZUS zawiesił mu wypłatę renty już w 2005 r., postępowanie przed sądem karnym zakończyło się dopiero cztery lata później. Decyzja, w której ZUS zażądał zwrotu tego świadczenia, zapadła zaś ponad 11 miesięcy po skazaniu ubezpieczonego za wyłudzenie.
Przepisy nie przewidują ograniczeń w dochodzeniu zwrotu świadczeń
W odwołaniu do sądu były rencista zakwestionował decyzję ZUS, twierdząc, że roszczenia uległy już przedawnieniu. Powołał się przy tym na art. 138 ust. 4 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z FUS oraz art. 84 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych. Oba te przepisy mówią, że nie można żądać zwrotu kwot nienależnie pobranych świadczeń z ubezpieczeń społecznych za okres dłuższy niż ostatnie 12 miesięcy, jeżeli osoba pobierająca świadczenia zawiadomiła organ wypłacający o zajściu okoliczności powodujących ustanie prawa do świadczeń albo wstrzymanie ich wypłaty, a mimo to były nadal wypłacane. W pozostałych wypadkach nie może żądać zwrotu za okres dłuższy niż ostatnie trzy lata. Skoro zaś od wypłaty ostatniej renty do żądania zwrotu tego świadczenia minęły ponad cztery lata, roszczenia ZUS już się przedawniły.
Gdy sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, w uchwale z 16 maja 2012 r. sędziowie uznali, że trzyletni okres, za który organ rentowy może żądać zwrotu nienależnie pobranych świadczeń na podstawie art. 138 ust. 4 ustawy o emeryturach i rentach z FUS, liczy się wstecz od ostatniej wypłaty nienależnego świadczenia. Wynika z tego, że ZUS nie musi się spieszyć z żądaniem zwrotu. Nieuczciwi świadczeniobiorcy powinni się więc mieć na baczności.