To miał być jeden ze sztandarowych pomysłów PO na reformę służby zdrowia: podział NFZ na siedem niezależnych instytucji z siedzibami w Gdańsku, Poznaniu, Łodzi, Warszawie, Krakowie, Katowicach i Wrocławiu. Resort zdrowia przedstawiał go jako zalążek konkurencji między ubezpieczycielami, do których trafia nasza obowiązkowa składka zdrowotna. Dziś wiadomo: nic z tego. O zmianie planów mówi w najnowszym numerze branżowego pisma „Menedżer Zdrowia” wiceminister Jakub Szulc. Resort pracuje też nad zupełnie nową koncepcją ubezpieczeń.
– Mam wątpliwości, czy podział NFZ rzeczywiście doprowadzi do konkurencji między płatnikami – mówi „Rz” Szulc. – Zastanawiamy się nad dodaniem czegoś do tego projektu albo raczej nad zaproponowaniem innych rozwiązań. Ale wcześniej chcemy przeprowadzić merytoryczną dyskusję, przeanalizować systemy działające w innych krajach.
Problem polega na tym, że jeszcze zanim doszło do takiej dyskusji, pół roku temu powstał projekt ustawy likwidującej NFZ. Pomysłu wielokrotnie broniła minister zdrowia Ewa Kopacz. Nowy podział miał wejść w życie już w 2010 roku.
– Nic nie jest jeszcze przesądzone. Ostateczną decyzję w sprawie ustawy podejmie najpierw kierownictwo Ministerstwa Zdrowia, a potem rząd – mówi Szulc.
[wyimek]Mam wątpliwości, czy podział NFZ doprowadzi do konkurencji między płatnikami Jakub Szulcwiceminister zdrowia[/wyimek]