Nie trzeba było długo czekać, by ziarna nienawiści zasiane przez polityków prawicy wykiełkowały w różnych częściach kraju. Choć festiwal folkowy w Zamościu odbywa się od lat, tym razem mieszkańcy wydzwaniali na Straż Miejską, że po mieście chodzą „migranci”. Pod adresem artystów miały też padać wulgarne wyzwiska. W Gorzowie Wielkopolskim przed tygodniem straszono „migrantami”, którymi okazał się zespół muzyczny z Senegalu, który przyjechał do Polski na festiwal.
Kilka tygodni temu cały kraj obiegło nagranie z Krakowa przedstawiające „migrantów” rzekomo przerzucanych pod osłoną nocy, którzy okazali się grupą turystów idących do hotelu.
Internet pełny jest filmików, w dużej mierze fałszywych, przedstawiających rzekome hordy imigrantów z krajów Azji i Afryki, które mają zalewać nasz kraj.
Antyimigrancka nagonka jest największym zagrożeniem dla legalnie pracujących w Polsce cudzoziemców
Nakręcanie antyimigranckiej histerii jest nie tylko niemoralne, ale też bardzo niebezpieczne. To rzucanie iskier na beczkę prochu, podpalanie społecznych nastrojów, które mogą w każdej chwili wybuchnąć. Bo rzeczywistość jest taka, że w Polsce jest dziś dużo legalnie i ciężko pracujących migrantów. Według statystyk spośród wszystkich osób pracujących w naszym kraju cudzoziemcy stanowią między 6 a 7 proc. Każda z tych ciężko pracujących osób – również na rzecz ZUS i naszego PKB – może zostać zwyzywana, opluta czy napadnięta, bo politycy prawicy uznali, że dobrym paliwem politycznym będzie urządzenie wielotygodniowej nagonki na migrantów.