Nowa odsłona politycznego zamieszania związanego z raportem na temat stanu zdrowia prezydenta. Mimo jasnej i stanowczej deklaracji Lecha Kaczyńskiego, że protokół z jego badań lekarskich nie będzie upubliczniony, Janusz Palikot (PO) nie daje za wygraną. Wczoraj kolejny raz sugerował, że głowa państwa ma kłopoty ze zdrowiem, które uniemożliwiają mu sprawowanie funkcji, i dlatego broni się przed pokazaniem wyników badań lekarskich.
– Skoro prezydent nie chce upublicznić raportu o swoim zdrowiu, może to oznaczać, że ma coś do ukrycia – powtarza Palikot. – Docierały do nas plotki z posiedzenia NATO w Bukareszcie, że prezydent był niedysponowany. Całymi godzinami przesiadywał w toalecie. Było to przedmiotem interwencji szefów innych państw – mówił w Radiu TOK FM.
Zaznaczył, że być może są to tylko plotki rozpowiadane przez nieżyczliwych prezydentowi. – Ale jeśli się przywoła inne wydarzenia, np. wyjście Lecha Kaczyńskiego ze spotkania z prezydent Estonii po otrzymaniu trudnego pytania, odwoływanie szczytów na najwyższym szczeblu, wydaje się, że coś jest na rzeczy. Powszechnie znana jest nadwrażliwość prezydenta i obrażanie się na dziennikarzy i satyrę.
Przypisywało się to jego charakterowi, ale może to nie tylko kwestia charakteru, lecz jakichś problemów zdrowotnych i dobrze byłoby to wyjaśnić – podkreśla Palikot. Osoby z otoczenia prezydenta oraz politycy PiS nie mają najmniejszych wątpliwości – wypowiedzi Palikota to nic innego jak kampania wyborcza. – Do niedawna wszyscy myśleli, że podobne zachowania z jego strony czy innych polityków PO są jedynie incydentami, wybrykami. Ale w tej chwili widać już doskonale, że to celowa, przemyślana strategia polegająca na tym, by każdego dnia dezawuować głowę państwa – podkreśla Paweł Kowal (PiS).
Podobnego zdania jest była szefowa gabinetu prezydenta, a obecnie posłanka PiS Elżbieta Jakubiak: – To po prostu kampania wyborcza. To, co robią Janusz Palikot czy Stefan Niesiołowski, jest czystą strategią obliczoną na zwycięstwo ich lidera w kolejnych wyborach.