Okupacyjne władze Kiriliwki, ukraińskiego kurortu, też zachęcają Rosjan do przyjazdu. Zapewniają, że nie ma tam meduz (co nie do końca jest prawdą), można uprawiać sporty ekstremalne, a wybrzeże jest piaszczyste i czyste.
Jest niedrogo, więc chętnych coraz więcej
Władze i touroperatorzy mają wsparcie w opłacanych prorosyjskich blogerach, którzy piszą nie tylko o Kiriliwce, ale i Berdiańsku, gdzie — mimo toczącej się obok wojny — „życie jest spokojne, a wypocząć można tanim kosztem”.
Władze regionu liczą, że w tym roku region Zaporoża odwiedzi przynajmniej 150 tysięcy turystów. Kolejnych 100 tysięcy ma przyjechać do również okupowanego Chersonia.
Rosyjskie media rozpisują się także o turystycznym potencjale Mariupola — portowego miasta ukraińskiego, które zostało niemal zrównane z ziemią w 2022 roku. Teraz miałoby stać się „najpopularniejszym miejscem do wypoczynku na dawnej ziemi ukraińskiej”. Opisują również możliwości ciekawych wycieczek po wybrzeżu.
W planach są inwestycje w turystyczną infrastrukturę i budowa ośrodków wypoczynkowych w rosyjskim stylu, a także sanatoriów dla żołnierzy.