Chodzi o katastrofę samolotu EMB-190, który 25 grudnia 2024 z 67 osobami na pokładzie leciał z Baku do Groznego. Kontrolerzy lotów nakazali wówczas załodze zmianę kursu, a następnie nie pozwolili lądować w Groznym i skierowali maszynę nad Morze Kaspijskie. Kiedy ostatecznie pilot próbował podejść do lądowania na lotnisku Aktau w Kazachstanie, został trafiony pociskiem rakietowym przez rosyjską obronę przeciwlotniczą.
Czytaj więcej
Kłopoty z nawigacją przy zakłóconym sygnale GPS oraz przekleństwa w kabinie pilotów spowodowały k...
Jak doszło do tragedii na lotnisku Aktau
Kapitan mimo wszystko próbował lądować, lecz już na ziemi maszyna przełamała się. Zginęło 38 osób, w tym kapitan, pierwszy oficer i członek personelu pokładowego. 29 osobom udało się uratować.
Jak teraz podał „Minval Politika”, rozkaz zestrzelenia maszyny wydał pułkownik Nikołaj Nikołajewicz Orliański z 51. Dywizji Obrony Przeciwlotniczej. Podczas dochodzenia po katastrofie Orliański zeznał, że to nie on wystrzelił pociski, a jedynie przekazał bezpośredni rozkaz, jaki otrzymał od generała majora Aleksandra Wasiljewicza Tołopiło, dowódcy rosyjskiego Południowego Okręgu Wojskowego.
Orliański z kolei przekazał rozkaz kapitanowi Dmitrijowi Sergiejowiczowi Paladiczukowi, dowódcy oddziału obrony przeciwlotniczej Pancyr-S1. Paladiczuk, który wcześniej upewnił się, że rzeczywiście ma wykonać taki manewr, wystrzelił dwie rakiety w kierunku samolotu. Pierwsza chybiła, druga trafiła w cel.