Więcej władzy w ręce najmłodszych

W tym roku dziecięcy sejm obchodzi jubileusz. Przy tej okazji młodzi posłowie chcieliby zyskać większy wpływ na dorosłą politykę.

Publikacja: 18.05.2014 08:00

Pierwszą sesję dziecięcego parlamentu w 1994 r. zaszczycił obecnością wicemarszałek Sejmu Aleksander

Pierwszą sesję dziecięcego parlamentu w 1994 r. zaszczycił obecnością wicemarszałek Sejmu Aleksander Małachowski

Foto: Sejm, Leszek Łożyński

– Kiedy wpadliśmy na pomysł zwołania dziecięcego parlamentu, pojawiło się pytanie, gdzie zorganizować sesję. Rzuciłam wtedy: w Sejmie. Gdy ktoś powiedział, że to niemożliwe, odparłam, że wszystko jest możliwe – wspomina działaczka społeczna Janina Ochojska. To ona ze współpracownikami z Polskiej Akcji Humanitarnej wymyśliła w 1994 r. sejm dzieci i młodzieży. Od tej pory pomysł zapożyczyło kilka innych państw, ?m.in. Francja, Portugalia i Wielka Brytania, a w Polsce ?1 czerwca odbędzie się jubileuszowa 20. sesja (raz, w 1999 r. sejmu nie zwołano).

Z tej okazji młodzi parlamentarzyści chcą zwiększyć swój wpływ na bieżącą politykę. – Proponujemy przedłużenie kadencji naszego sejmu po to, by spotykać się częściej niż raz do roku. Chcielibyśmy też powoływania młodzieżowych rad w każdej gminie – mówi 16-letnia Marta Wójtych z wielkopolskiej Gołańczy, która jest jednym z marszałków dziecięcego sejmu.

Jakie są na to szanse? Dziecięcy parlament nie ma mocy ustawodawczej. Jednak niejednokrotnie prezentował już rozwiązania, które później kopiowali dorośli politycy.

Sprzeciw wobec wojny

– Pomysł zwołania 20 lat temu sejmu dzieci i młodzieży wiązał się z wojną w Bośni i Hercegowinie. Uznaliśmy, że to, czym jest wojna, najlepiej uświadomią społeczeństwu najmłodsi – opowiada Janina Ochojska.

Dziecko chcące zostać posłem musiało nadesłać wypracowanie na jeden z trzech tematów związanych z konfliktami zbrojnymi. Jeden z nich brzmiał: „Co by było, gdyby w moim kraju była wojna". – Dostaliśmy 8,5 tys. prac, z czego wybraliśmy 460. Tylu właśnie posłów zasiada w dorosłym Sejmie. Najlepsze wypracowania zostały odczytane na forum parlamentu – wspomina Ochojska.

Na zdjęciach z 1 czerwca 1994 r. można zobaczyć, że przy otwarciu dziecięcej sesji był wicemarszałek prawdziwego Sejmu Aleksander Małachowski, a z mównicy przemawiał ówczesny prezydent Lech Wałęsa. Już wtedy użyto charakterystycznej laski marszałkowskiej, na której głowni umieszczono wycięty z drewna wizerunek ptaka. Sądząc ze zdjęć, wśród parlamentarzystów dominowały dzieci z pierwszych klas podstawówki.

Z roku na rok wiek stopniowo się podnosił. Zmieniały się też zasady organizacji sejmu. Już w 1995 r. inicjatywę przejęła zdominowana przez SLD Parlamentarna Grupa Kobiet, a w związku z upolitycznieniem przedsięwzięcia z jego organizacji wycofała się Ochojska.

Kandydaci na posłów wciąż musieli wysyłać wypracowania. Radosław Brzózka, marszałek sejmu dzieci i młodzieży z 1998 r., który później zrobił karierę jako dziennikarz telewizyjny, wspomina, że konkurencja była ostra. – O tym, że istnieje taka inicjatywa, dowiedziałem się w szkole. Napisałem pracę, choć nie sądziłem, że będę miał jakiekolwiek szanse. Sejm dzieci i młodzieży był fantastyczną zabawą, choć z prawdziwą polityką miał chyba niewiele wspólnego – wspomina.

W 2006 r. przygotowanie przedsięwzięcia przejęła Kancelaria Sejmu, a tę wspierają organizacje pozarządowe, ?m.in. Centrum Edukacji Obywatelskiej. Zmieniły się zasady, według których wybiera się młodych polityków.

Młodzi marszałkowie

Obecnie posłem może zostać każdy gimnazjalista i licealista. Podzieleni na dwuosobowe zespoły kandydaci muszą przeprowadzić w swoich szkołach debaty dotyczące polityki. W tym roku tematem przewodnim były „Wybory parlamentarne". O 460 miejsc przy Wiejskiej starało się około 700 uczniów.

– Z koleżanką zorganizowałyśmy debatę panelową na temat uczestnictwa młodzieży w życiu szkolnym i pozaszkolnym – relacjonuje Marta Wójtych.

Ponieważ jej debatę uznano za jedną z najlepszych w Polsce, gimnazjalistka z Gołańczy nie tylko dostała się do Sejmu, ale też została członkinią liczącej 64 posłów komisji problemowej.

Komisja zebrała się przy Wiejskiej już w połowie maja, a jej zadaniem było opracowanie treści uchwały, którą 1 czerwca przyjmie dziecięcy parlament. Wybrała też spośród swojego grona trzech marszałków, którzy tego dnia poprowadzą obrady. Każdy z kandydatów miał dwie minuty na przekonanie do siebie innych młodych polityków.

Marta Wójtych mówi, że została wybrana m.in. dlatego, że przedstawiła wizję rozwoju dziecięcego parlamentu. – Od lat uczestniczę w życiu społecznym i zachęcam do tego innych – tłumaczy. Dodaje, że w Gołańczy jest przewodniczącą młodzieżowej rady miasta i gminy oraz szefową samorządu uczniowskiego swojego gimnazjum.

17-letnia Justyna Opoka uczy się w Zespole Szkół Ekonomicznych w Lublinie. Pochodzi z położonych nieopodal Piasków. – Do mojego wyboru na marszałka udało mi się przekonać innych posłów, bo działam na kilku płaszczyznach: w mediach i w projektach młodzieżowych – opowiada.

Justyna pisze do młodzieżowego portalu internetowego MiM24.pl i działa w Lidze Młodych Wyborców, której celem jest podniesienie frekwencji w najbliższych wyborach europejskich. – W dziecięcym sejmie chcę przekonać młodzież mającą prawo głosu, by z tego prawa skorzystała. Od młodych ludzi naprawdę dużo zależy – tłumaczy.

Z trojga marszałków najbardziej doświadczony jest 18-latek Mateusz Wojcieszak, tegoroczny maturzysta. Przez dwa lata był marszałkiem parlamentu młodzieży miasta Radomia, działa w Fundacji im. Schumana i współtworzy serwis internetowy MamPrawoWiedziec.pl, który dostarcza informacji o politykach.

Marszałkowie chcą wspólnie zwiększyć rolę młodzieżowego parlamentu. – Sesja sejmu dzieci i młodzieży jest jubileuszowa. Ważne, by to wykorzystać – mówi Mateusz Wojcieszak.

Apel do polityków ?i rodziców

W jaki sposób dodać dziecięcemu parlamentowi wagi? Każdego roku sejm dzieci i młodzieży przyjmuje uchwały. Podczas pierwszej, historycznej sesji 20 lat temu zaapelował do dorosłych, by „porozmawiali o tym, jak pokojowo rozwiązać bezsensowne konflikty" . „Dzieciństwo trwa zbyt krótko, żeby zniszczyła je wojna. To Wy będziecie odpowiedzialni za to, że gdy dzieci staną się dorosłymi, też będą zabijać" – brzmiała uchwała.

Kilka lat później sejm dzieci i młodzieży podjął uchwałę, w której poprosił rodziców, by „nie wyładowywali negatywnych emocji na dzieciach i odeszli od nadmiernie radykalnych metod wychowawczych".

Na tym tle treść uchwały, którą chce przyjąć tegoroczny sejm dzieci i młodzieży, prezentuje się nad wyraz dojrzale. „Należy zachęcić posłów na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej do stworzenia ustawy o działalności Młodzieżowej Rady Miasta, Gminy i Powiatu" – brzmi jej pierwsze zdanie.

Młodzi posłowie uważają, że młodzieżowe rady, które obecnie są tworzone fakultatywnie, powinny powstawać obowiązkowo. Ich zdaniem w całym kraju powinien obowiązywać ujednolicony regulamin ich funkcjonowania.

1 czerwca dziecięcy sejm zaapeluje też o stworzenie „ogólnopolskiej platformy wyborczej dla młodzieży, zawierającej treści informujące o programach partii" oraz działających w każdej gminie internetowych młodzieżowych biuletynów informacji publicznej.

W projekcie uchwały znalazło się też zalecenie „utworzenia całorocznego sejmu dzieci i młodzieży, którego spotkania odbywałyby się regularnie co dwa miesiące". – Posłowie mogliby organizować spotkania w regionach, prowadząc sprzyjające frekwencji działania przed wyborami samorządowymi – tłumaczy Mateusz Wojcieszak.

Jego zdaniem powinno też powstać stowarzyszenie skupiające byłych posłów dziecięcego sejmu. – Trzeba się zastanowić, czy można ich włączyć do działania. To potencjał, którego nie można zmarnować – tłumaczy.

Przełomowe pomysły

Czy do tych propozycji uda się przekonać dorosłych polityków? – Pomysły są dobre, a do realizacji nie trzeba wiele. Wystarczyłoby, aby parlament dał marszałkom województw rekomendację dotyczącą organizowania w regionach posiedzeń dziecięcego sejmu – wyjaśnia Mirosława Kątna, była posłanka SdPl, która za organizację sejmu dzieci i młodzieży odpowiadała w IV kadencji Sejmu.

Zauważa, że propozycje dziecięcego sejmu często kopiowali później dorośli politycy. Przykłady? W 2007 r. przyjął on uchwałę w sprawie wiślanej trasy rowerowej. „Chcemy móc bezpiecznie, bez zagrożenia kolizją z ruchem samochodowym, przejechać całą Polskę od Beskidów do Bałtyku" – zaapelowali młodzi politycy.

W ubiegłym roku pomysł przejął prezydent Bronisław Komorowski. Przedstawił nowelizację prawa wodnego, której celem jest umożliwienie tworzenia ścieżek rowerowych na wałach rzecznych. Ustawa została już uchwalona, a jej skutkiem ma być powstanie wiślanej trasy rowerowej.

Z kolei w 2008 r. dziecięcy sejm jako pierwszy przyjął uchwałę nobilitującą zmarłą miesiąc wcześniej Irenę Sendlerową. O kilka miesięcy wyprzedził Izbę Reprezentantów Kongresu USA, a dorosły Sejm upamiętnił Sendlerową dopiero w 2010 r. – Młodzi posłowie wykazują się często odpowiedzialnością i kulturą bycia znacznie przewyższającą te cechy u dorosłych – dodaje Kątna.

Problem w tym, że dorośli nie zawsze chcą ich słuchać. Ubiegłoroczna, 19. sesja sejmu dzieci i młodzieży trwała cztery godziny, jednak ówczesna minister edukacji Krystyna Szumilas wytrzymała na sali tylko ponad godzinę. Kwadrans później z Sejmu wyszedł minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, a w rządowych ławach została tylko jedna z urzędniczek.

Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nawrocki zdecydował. Przedstawił „obywatelską rzeczniczkę obywatelskiego kandydata”