PSL dostało bonus od losu. Rozmowa z dr. Jarosławem Flisem

Socjolog, dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego, znawca systemów wyborczych

Aktualizacja: 21.11.2014 17:17 Publikacja: 21.11.2014 14:37

Dr Jarosław Flis

Dr Jarosław Flis

Foto: Fitirzepa/Piotr Guzik

Rzeczpospolita: Jaka jest przyczyna chaosu wyborczego, który obserwujemy od kilku dni.

Jarosław Flis: Wiele rzeczy się na to złożyło. Zaczęło się od zliczania głosów z komisji, potem doszły nieważne głosy i zaskakujące wyniki. Pierwsza sprawa jest problemem technicznym - dwie ostatnie systemowym. System wyborczy tak się ułożył, że popycha wyborców do oddawania nieważnych głosów. Bo jeżeli ktoś w wyborach wójta głosuje na karce, na których jest kilka znanych mu osób i tak samo jest przy wyborze rady gminy, to gdy do sejmiku dostaje płachtę ze stoma nazwiskami, to często oddaje pusty głos. Nawet jeśli zna na niej jakichś kandydatów, to samo wyszukanie osoby, na którą chce się głosować, wśród stu nazwisk, jest poważnym kłopotem.

- W tegorocznych wyborach samorządowych nie mieliśmy płachty tylko książeczkę i wyszło jeszcze gorzej.

- Te wielkie płachty nie pasowałyby do nakładek Braille'a, które zaordynowali posłowie, żeby ułatwić głosowanie osobom niewidomym. Dlatego PKW zamieniła je na książeczkę. I pojawiły się problemy, bo pierwsza strona książeczki wygląda dokładnie jak karta do głosowania na wójta czy radnego gminy. Wyborca głosujący także w wyborach sejmowych wie, że taką książkę trzeba przewertować, znaleźć swojego kandydata i postawić przy nim krzyżyk. Ale ci, dla których głównym punktem odniesienia są wybory gminne, stawiają albo krzyżyk na każdej stronie i w rezultacie mamy masę nieważnych głosów albo na pierwszej stronie, a ta dzięki losowaniu przypadła w udziale PSL.

- W tym tkwi tajemnica samorządowego sukcesu ludowców?

- Przyjrzałem się wynikom wyborów z pięciu województw i porównałem je z wynikami sprzed czterech lat. Wszyło mi, że gdyby głosy puste z wyborów w 2010 roku przypadły PSL-owi to wygrałby on w sejmiku warmińsko-mazurskim i łódzkim, a w opolskim zająłby drugie miejsce. A więc jest to zbieżne z wynikami w pięciu sejmikach, które już znamy. Wygląda na to, że PSL otrzymało w tym roku bonus od losu, na który złożyły się dwa zjawiska - przejście z płachty wyborczej na książeczkę i wylosowanie pierwszego numeru. W rezultacie zgarnął niegdysiejsze puste głosy. Co prawda bonus ten dostał w pakiecie z oskarżeniami o zafałszowanie wyborów ale i tak jest wygrany. Jeżeli moja teoria potwierdzi się w pozostałych województwach to ludowcy w mogą w skali kraju uzyskać aż 24 proc. głosów.

- Co z tym możemy zrobić?

- Nic. Te głosy fizycznie padły na PSL, a to czy intencją wyborcy było zagłosowanie na partię Janusza Piechocińskiego czy nie, jest nie do ustalenia. Fakt, że jakaś część wyborców jest niezbyt ogarnięta nie może służyć do podważania wyników wyborów.

- Część opozycji jest za powtórzeniem wyborów.

- Powtórzenie wyborów doda tylko kłopotów do już występujących, a nic na lepsze nie zmieni. Powtórne wybory będą się odbywały w tych samych realiach, bo przecież nie da się zmienić ordynacji nawet w parę miesięcy. A więc ponownie będziemy mieli książeczkę z kandydatami i komitet, który będzie premiowany przez to, iż znajduje się na pierwszej stronie. Do tego dojdą dodatkowe problemy - jeżeli powtórzymy wybory do sejmików i rad powiatów, a na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast nie, to najpewniej dojdzie do gwałtownego spadku frekwencji, a więc werdykt wyborczy z tego tylko powodu będzie inny. Jeżeli skrócimy kadencję samorządów i przeprowadzimy ponowne wybory np. razem z wyborami na prezydenta kraju, to zapewne obywatele powielą wzór zachowań z wyborów prezydenckich gdzie będzie pojedyncza karta do głosowania. Nie wiem także, czy liderzy opozycji wzięli pod uwagę, że będzie to bonus dla PO, bo wtedy w wyborach samorządowych weźmie udział więcej wyborców wielkomiejskich niż w samorządowych - gdyż oni zwykle bardziej się mobilizują w wyborach prezydenta kraju.

- Jednam słowem sytuacja jest patowa.

- To prawda. Najważniejsze jest jednak wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Bo problem nie sprowadza się tylko do tego, że ktoś coś źle wydrukował albo złożył wadliwie książkę np. dublując jedne kartki, a pomijając inne. To są różne objawy tej samej choroby - złego systemu wyborczego. Gdyby rady powiatów i sejmiki nie wymagały drukowania i wertowania książeczek, takie problemy nie miałyby prawa się pojawić.

- Co w takim razie można zrobić?

- Powołać komisję do zbadania prawa wyborczego, być może nadzwyczajną w Sejmie, która na chłodno bez wikłania się w polityczne bitwy prześledzi wszystkie ewentualne błędy i przedstawi propozycję uzdrowienia systemu. Gdyby taką analizę przeprowadzono już po wyborach w 2010 roku kiedy podejrzenie wzbudziło dużo głosów nieważnych, to może dzisiaj nie mielibyśmy obecnej sytuacji, ale nie było woli żeby to zrobić.

- Co wymaga zmiany?

- Z całą pewnością system głosowania do sejmików. Wybór jednego ze stu kandydatów rodzi jak widać mnóstwo negatywnych efektów. Można wzorem Słowenii wprowadzić okręgi z jednym kandydatem przy zachowaniu wyborów proporcjonalnych. W takim systemie głosy oddane na dany komitet byłby sumowane i rozliczane w skali całego województwa, kandydatów do Sejmiku w danym okręgu byłoby tylu ile komitetów wyborczych, mieściliby się na jednej stronie, a na dodatek zabiegając o głosy wyborców nie walczyliby z innymi kandydatami tej samej partii tylko z innymi partiami. Taki jest mój pomysł na bardziej czytelne wybory. Poza tym jest nie do przyjęcia, że PKW co wybory ogłasza nowy przetarg na obsługę informatyczną i np. za każdym razem jest inna wizualizacja wyborów. W 2005 i 2007 roku wizualizacja była na najwyższym światowym poziomie. Później nastąpił regres, bo – jak mi powiedziano – inna firmy wygrała przetarg. Wątków jest wiele i właśnie splotły się w jeden poważny kryzys. Najwyższy czas go zacząć, leczy z powagą odpowiadającą skali problemu.

Rzeczpospolita: Jaka jest przyczyna chaosu wyborczego, który obserwujemy od kilku dni.

Jarosław Flis: Wiele rzeczy się na to złożyło. Zaczęło się od zliczania głosów z komisji, potem doszły nieważne głosy i zaskakujące wyniki. Pierwsza sprawa jest problemem technicznym - dwie ostatnie systemowym. System wyborczy tak się ułożył, że popycha wyborców do oddawania nieważnych głosów. Bo jeżeli ktoś w wyborach wójta głosuje na karce, na których jest kilka znanych mu osób i tak samo jest przy wyborze rady gminy, to gdy do sejmiku dostaje płachtę ze stoma nazwiskami, to często oddaje pusty głos. Nawet jeśli zna na niej jakichś kandydatów, to samo wyszukanie osoby, na którą chce się głosować, wśród stu nazwisk, jest poważnym kłopotem.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"