Reklama

Minister rolnictwa: walczymy o zablokowanie umowy z Mercosurem

Wsparcie tylko dla aktywnych rolników, nie dla tych z Marszałkowskiej – zapowiada minister rolnictwa Stefan Krajewski.

Publikacja: 13.08.2025 05:11

Minister rolnictwa: walczymy o zablokowanie umowy z Mercosurem

Foto: materiały prasowe

Wywiad ukazał się również na łamach portalu wiescirolnicze.pl

Na inauguracyjnej konferencji prasowej przedstawił pan plan działania i swoje priorytety, dziennikarzy najbardziej chyba jednak zaskoczyły pierwsze decyzje, które pan podjął. M.in. ta o wsparciu finansowym rolnika spod Łodzi Szymona Kluki, który musiał zapłacić sąsiadowi odszkodowanie za zapachy ze swojej chlewni. Jak się panu udało przekonać władze PSL, żeby dały na to partyjne pieniądze?

To dla nas sprawa honorowa. Zapowiadaliśmy jako PSL wsparcie i pomoc rolnikom, którzy borykają się z wieloma problemami. Są wśród nich te, które wynikają z braku oddzielenia funkcji produkcyjnej i mieszkalnej wsi. Bywa, że w pobliże gospodarstwa sprowadzają się sąsiedzi, którzy w momencie zakupu działki są zachwyceni położeniem, krajobrazem, a później zaczynają się problemy związane z tym, że obok jest prowadzona produkcja rolnicza bądź są zakłady produkcyjne z nią związane. Ktoś, kto kupuje działkę, powinien już w tym momencie wiedzieć, gdzie się buduje i z czym to może się wiązać. Pomoc panu Szymonowi Kluce to nie tylko wsparcie finansowe – dopłacenie do kwoty, którą zebrali rolnicy w internetowej zbiórce, ale też pomoc prawna. Jestem też po spotkaniu z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, którego nakłaniam do tego, żeby złożył skargę nadzwyczajną. Podobnych spraw jest dużo, a po takich wyrokach może ich być jeszcze więcej, bo to pokazuje, że można taką sprawę wygrać, można dostać odszkodowanie. Dlatego chcemy doprowadzić do zmiany przepisów i to jest jedno z kluczowych zadań, które stoją przede mną.

Czytaj więcej

Ostateczna batalia o Mercosur. Polska już wie, po której stronie stanie

Problem może rozwiązać ustawa o funkcji produkcyjnej wsi. Chroniłaby ona rolnika przed roszczeniami sąsiadów narzekających na uciążliwości wynikające z prowadzenia produkcji.

Projekt ustawy jest konsultowany ze związkami zawodowymi, z organizacjami branżowymi, tak żeby przygotować jak najlepsze rozwiązanie, nie tylko udawane. Tu jest kilka kwestii, chociażby tematy związane z kodeksem karnym, kodeksem wykroczeń, bo nie powinno być tak, że jeśli rolnik wyjeżdża w pole, czy wraca z tego pola po godz. 22.00, to już ma interwencję policji, bo okoliczni mieszkańcy dzwonią. Ważne jest, żeby stwierdzić, czy uciążliwości mają charakter stały. Czy jest to jakiś hałas czy zapach nieprzyjemny krótkookresowy, kiedy rolnik wywozi obornik, gnojówkę czy gnojowicę na pole albo kiedy sprząta swoje płody rolne, zwozi zboże, kukurydzę. Nie może być tak, że ktoś buduje się pomiędzy już istniejącymi gospodarstwami, dostaje zgody w oparciu o przepisy, które mówią o zabudowie zagrodowej, która sama już z tej definicji jest miejscem produkcji rolnej, a potem domaga się odszkodowań. Rolnik, który już tam na miejscu działa, nie będzie zamykał produkcji tylko dlatego, że ktoś kupił działkę obok.

Szukam mniejszości blokującej dla umowy z Mercosurem

Reklama
Reklama

To znaczy, że ktoś, kto będzie chciał wybudować sobie dom w ciągu zabudowy zagrodowej, będzie informowany, będzie musiał podpisać jakiś dokument, że wie o tym, iż mieszka wśród rolników?

Tak, takie jest założenie, że ktoś po prostu deklaruje, że wie, z czym się wiąże mieszkanie wśród rolników. Bo nikomu nie można zabronić wybudowania się na wsi.

Szymon Kluka to przykład rolnika, który hoduje świnie. W tym dziale produkcji, niestety, mamy zapaść. Z drugiej strony mamy w Unii Europejskiej Danię, która świetnie funkcjonuje, jeśli chodzi o trzodę chlewną, zwłaszcza prosięta, którymi zalewa nasz rynek. W jaki sposób ministerstwo chce wesprzeć produkcję świń? Czy w ogóle chce ją wspierać?

Bezpieczeństwo żywnościowe polega na tym, że trzeba mieć swoje warchlaki, swoją trzodę, bo inaczej będziemy uzależnieni od importu. Wskazała pani redaktor na Danię. Tam to jest postawione na dwóch silnych nogach. Jedna to produkcja zwierzęca, a druga produkcja energii elektrycznej: biogazownie, panele fotowoltaiczne na budynkach. Rolnik, kiedy trafia na tzw. świński dołek, jak to u nas często bywa, ma stabilne dochody zapewnione przez to, że ma stałe wpływy z produkcji energii. W Polsce też chcemy rozwiązań, które pomogą odtworzyć potencjał, żeby wzmacniać hodowlę i odbudowywać pogłowie trzody. Chociaż łatwe to nie jest, bo od 2014 r. przegrywamy walkę z ASF. I to jest jedno z wyzwań. Musimy przygotować programy, które pozwolą rolnikom odbudować pogłowie trzody chlewnej w Polsce. Z jednej strony to programy w ramach planu strategicznego na lata 2023-2027, z drugiej – programy, które pozwolą zachować bezpieczeństwo bioasekuracyjne w gospodarstwach utrzymujących trzodę chlewną. A także dodatkowe pieniądze na niskooprocentowane kredyty na odbudowę stanu pogłowia.

Czytaj więcej

Nasza prezydencja pokazała stabilną pozycję Polski

Czy dobrym rozwiązaniem byłoby większe wsparcie dla dużych gospodarstw produkujących na rynek?

Gospodarstwo, które jest wpisane w Konstytucji, które mamy przede wszystkim wspierać, to gospodarstwo rodzinne do 300 hektarów. Ale to nie znaczy, że mamy zostawić bez żadnego wsparcia te większe. Inaczej wspieramy te do 300, a inaczej te o większym areale. Bo tu zysk wynika ze skali produkcji. Duże gospodarstwa produkują na rynek, zapewniają bezpieczeństwo żywnościowe. Mniejsze mogą natomiast działać, korzystając z uproszczonych zasad rolniczego handlu detalicznego, sprzedaży bezpośredniej, które pomagają w skracaniu łańcucha dostaw. Ich wsparcie na pewno nam się odpłaci dobrymi rozwiązaniami i produktem wysokiej jakości, który może pojawić się na naszych rynkach.

Mamy zagwarantowane pieniądze na płatności bezpośrednie, ale jeżeli byśmy mieli w drugim filarze określoną kwotę na rolnictwo, to nikt by już nie mógł z niej nic uszczkną

Projekt budżetu UE na Wspólną Politykę Rolną po 2027 r. nie wzbudził entuzjazmu rolników.

Nie wzbudził entuzjazmu, ale dzisiaj jeszcze za mało wiemy, żeby jednoznacznie określić, że wszystko jest źle. Pamiętam, że chyba nie było takiej perspektywy, żebyśmy ocenili, że on jest super. Zawsze były protesty, było narzekanie w momencie, kiedy pojawiał się projekt, że to jest trudne, że zbyt skomplikowane. Oczywiście chcielibyśmy, żeby dwufilarowość była zachowana (pierwszy filar to m.in. dopłaty bezpośrednie, drugi to polityka rozwoju obszarów wiejskich – red.).

Reklama
Reklama

Będzie jeszcze o to walka?

Będzie o to walka! Mamy zagwarantowane pieniądze na płatności bezpośrednie, ale jeżeli byśmy mieli w drugim filarze określoną kwotę na rolnictwo, to nikt by już nie mógł z niej nic uszczknąć. Jeżeli będą środki wspólne, to wtedy będzie naciąganie zawsze przykrótkiej kołdry w swoją stronę i my musimy zrobić wszystko, by w takiej sytuacji jak najwięcej z tego tortu wykroić na rolnictwo, na obszary wiejskie.

Gdyby Komisja Europejska chciała dać te pieniądze na rolnictwo, to zostawiłaby II filar.

Dużo mówiono o rural proofing, czyli finansowaniu z innych polityk inwestycji na obszarach wiejskich. Szerokopasmowy internet przecież powinien być finansowany z budżetu ministra cyfryzacji, bo tak samo robimy go dla rolników, jak i dla wszystkich mieszkańców wsi czy dla mieszkańców miast. Słyszymy dzisiaj z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że na ochronę zwierząt przed dzikimi zwierzętami powinniśmy wyjąć pieniądze ze Wspólnej Polityki Rolnej, na inne działania także powinniśmy sobie zapewnić pieniądze z WPR.

Nie ma obaw, że gdy pieniądze będą w jakimś wspólnym worku, doprowadzi to do konfliktów i protestów rolników?

Obawa jest zawsze. Mamy tak naprawdę rekordowy unijny budżet – 2 biliony euro. Z tych danych i informacji, które mamy, wynika że Polska jest jednym z jego głównych beneficjentów. Z tak zwanego Krajowego i Regionalnego Planu Partnerstwa (obejmującego środki na WPR, ale także na politykę spójności, rybacką, migracyjną i azylową), dla Polski przewidziano największy przydział ze wszystkich państw członkowskich tj. 123,3 mld euro, czyli ok. 15 proc. całej alokacji środków. I teraz właśnie jest dylemat, ile z tego będzie na obszary wiejskie, na to, co realizowaliśmy w ramach obecnych działań II filaru, czyli PROW (programu Rozwoju Obszarów Wiejskich – red.)? Bo tak naprawdę mieszkańcom wsi jest wszystko jedno, z jakich to pieniędzy będzie sfinansowane: czy to będzie z PROW-u czy polityki spójności...

Ale ja mówię o rolnikach i o środkach, które były przeznaczone na modernizację gospodarstw.

Już poprzedni rząd dokonał zmiany, że więcej pieniędzy poszło na pierwszy filar, na płatności bezpośrednie.

Pan ocenia, że to było dobre?

Nie, bo to nie wspiera tych gospodarstw, które chcą się rozwijać, które chcą funkcjonować dalej. Dlatego tak ważna jest definicja aktywnego rolnika, o której dużo mówię. To aktywny rolnik daje pieniądze na funkcjonowanie całej branży: zakup maszyn, ich serwisowanie, naprawę. Aktywne gospodarowanie powoduje, że musi się rozwijać cała otoczka rolnictwa.

Ustawa o aktywnym rolniku, którą pan ma w swoich priorytetach, będzie budować ustrój rolny w Polsce. Jak rolnik ma wykazać, że jest aktywny?

Około 570 tys. z 1 mln 200 tys. rolników nie musi nic wykazywać. To są rolnicy, którzy utrzymują zwierzęta. Zwierzęta mamy w bazie danych, którą prowadzi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jeżeli są faktury po stronie zakupowej, po stronie sprzedażowej, to jest dowód, że jest się aktywnym, czynnym rolnikiem. Ale dzisiaj jest inny problem: Komisja Europejska pyta rolników za pośrednictwem naszych instytucji, czy mają prawo do dysponowania gruntem. Jeśli dziś mamy umowy ustne (na dzierżawę gruntu – red.) i ktoś nie chce podpisać pisemnej, to rolnik ma problem. Więc musimy doprowadzić do tego, żeby umowy były spisane, czyli potwierdzone. Niekoniecznie u notariusza, może to być w urzędzie gminy, może w naszych instytucjach: w KOWR, w Agencji Restrukturyzacji Rolnictwa i Modernizacji Rolnictwa. Ważne, żeby to uporządkować. Właściciel ziemi może dostawać nawet największy czynsz dzierżawny. Bo to jest kwestia domówienia się pomiędzy wydzierżawiającym a dzierżawcą. Natomiast nie może być tak, że ten, który czerpie zyski z dzierżawy, przejmuje jeszcze wsparcie od państwa. Bo jeśli na dzierżawie coś nie urosło, to znaczy, że dzierżawca ma stratę, a nie wydzierżawiający.

Reklama
Reklama

Czy będzie limit kosztów, które trzeba będzie ponieść i faktur, które trzeba będzie przedstawić? W czasie dyskusji nad ustawą ministerstwo proponowało niższe kwoty w stosunku do tego, czego chcieli sami rolnicy. Oni wnioskowali, aby trzeba było wykazać się fakturami rzędu 1 tys., a nawet 2 tys. zł na hektar.

Nie chcemy eliminować rolników w nadmierny sposób. Z drugiej strony chcemy zachować możliwość ubezpieczenia w KRUS tych, którzy są właścicielami, a ziemię oddają w dzierżawę. Bo to jest kolejna rzecz, o której rozmawiamy, która powstrzymuje ludzi przed pozbywaniem się gruntów. Trwa dyskusja, co mamy uwzględniać, np. jeżeli nie ma faktur po stronie sprzedażowej, ale są faktury po stronie zakupowej lub odwrotnie.

Jeśli te limity będą niskie, to chyba wie pan minister, że załatwienie faktury może nie być problemem.

Chcemy doprowadzić do tego, że nie będzie mowy o załatwianiu faktur. Mieliśmy ten zarzut, gdy dopłacamy do akcyzy przy paliwie rolniczym. Pojawiają się faktury, a paliwo niekoniecznie zostało wykorzystane do celów rolniczych, niekoniecznie było tankowane do ciągników, maszyn rolniczych. Więc tutaj zagrożeń trochę jest. Dzięki ustaleniu definicji aktywnego rolnika skończyłoby się też mówienie o „rolnikach z Marszałkowskiej”. Oni sobie mogą nadal istnieć, ale jako właściciele, bez korzystania z wszystkich form wsparcia, z pomocy krajowej i unijnej.

Zapowiedział pan, że teraz mniej gadania, więcej działania.

Wyzwań jest dużo. Podjąłem m.in. decyzję o przesunięciu 69 mln zł z pieniędzy, które były przygotowane jako pomoc za wypełnienie, za opłatę za wniosek. Chcę, żeby te pieniądze trafiły do rolników, których gospodarstwa ucierpiały na skutek klęsk żywiołowych, podtopień. Tam, gdzie dzisiaj najbardziej jest potrzebna szybka i duża pomoc.

Mówi pan minister o Żuławach?

O Żuławach, o miejscach, gdzie doszło do podtopień, do deszczy nawalnych, do gradobić.

Mówimy o pomocy publicznej. Mamy sytuację taką, że państwo dopłaca do ubezpieczeń rolniczych, i to sporo, bo np. 65 proc. składki. A w sytuacji kryzysowej i tak budżet musi wspomagać rolników.

Dlatego musimy uporządkować kwestie ubezpieczeń i ich zasad. Bo wysokość pomocy to jedno. Ważne są zasady ubezpieczenia, jaka jest karencja. Czy można ubezpieczyć się od tego samego zjawiska w kolejnych latach? Bo słyszymy od rolników: „jeśli w ubiegłym roku mi wymarzło, to w tym roku nie mogę ubezpieczyć się od przymrozków, bo firma ubezpieczeniowa tego nie chce”. Tak? A dopłaty z budżetu są przecież po to, żeby rolnicy nie byli pozostawieni sami sobie.

Reklama
Reklama

Jakie znaczenie dla bezpieczeństwa żywnościowego mają umowy z Ukrainą i Mercosurem?

To są umowy międzynarodowe, nie wszystko jest zależne od Polski. Zrobimy wszystko, żeby w obecnym kształcie nie podpisać umowy z krajami Mercosuru, ale też z Ukrainą. Jeszcze dużo przed nami do zrobienia. Te kwoty, które padają w tej chwili, są oczywiście z jednej strony większe od umowy DCFTA (pogłębiona, kompleksowa umowa o wolnym handlu – red.), która obowiązywała przed wojną, ale dużo mniejsze od tych ATM-ów (autonomicznych środków handlowych – red.), które obowiązywały już po 2022 r.

Czytaj więcej

W trosce o bezpieczeństwo żywnościowe i rolników

Co z cukrem? Jak pan ocenia wysokość dotyczącej go kwoty, czy jest ona dla nas groźna?

Jeżeli import może zachwiać sytuacją ekonomiczną i prowadzić do trudnej sytuacji handlowej w danym kraju, możemy podejmować decyzję o tym, żeby te kontyngenty blokować, zmniejszać, wracać do poprzednich.

Na ile umowa z Mercosurem może polskiemu rolnictwu zagrozić?

Na razie szukam dla niej mniejszości blokującej. Rozmawiałem już w tej sprawie z przedstawicielem Komisji Europejskiej, Unii Europejskiej w Polsce. W najbliższym czasie chcę też spotkać się osobiście. Nie wiem jeszcze, czy będą to rozmowy za pośrednictwem Unii Europejskiej z ministrami tych krajów, które wyrażają takie same obawy i mają takie samo stanowisko jak Polska.

Które to kraje, poza Francją?

Austria, Belgia, Holandia, Irlandia, ale też Węgry, które zwykle są na nie.

Reklama
Reklama

Umowy z krajami Mercosuru szczególnie obawiają się producenci drobiu i wołowiny.

Wartość eksportu produktów rolnych za 2024 r. to 231,5 mld zł, to 15 proc. całego polskiego eksportu. Mamy możliwości jeszcze go zwiększyć. Z tego 75 proc. trafiało na rynek europejski, 25 proc. do krajów trzecich. Boimy się, że nasze produkty mogą zostać wyparte z europejskiego rynku, jeśli napłyną do nas towary z Ameryki Południowej. Musimy więc zwracać uwagę na świadomość konsumentów, stąd realizowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi program „Kupuj świadomie”, czyli przed podjęciem decyzji o zakupie sprawdź, skąd pochodzi surowiec, z którego powstało to, co jesz. Jeśli produkty importowane nie będą miały wzięcia, to żadna umowa nie spowoduje, że one nam w jakiś sposób zagrożą. To ostatecznie konsument decyduje, czy wybierze produkt polski czy amerykański. Czy wybierze coś, co powstało w oparciu o przepisy i normy unijne, czy to, co przyjechało z zewnątrz? Czasem zakup nie wynika z czyjejś chęci czy niechęci, tylko z wiedzy bądź niewiedzy. Ja mam w moim domu ekspertkę, moją żonę, która czyta każdą etykietkę od początku do końca. Ja, nie mając czasu czasem po prostu wybieram towar szybko i wrzucam do koszyka. Przychodzę do domu i mam rozmowy dyscyplinujące.

Pan minister podkreśla, jak ważne jest to, żeby jak najwięcej sprzedawać do krajów trzecich. A jeśli chodzi np. o wołowinę czy drób, to odbiorcami są często kraje muzułmańskie albo Izrael. A pamiętamy, co było z tzw. piątką dla zwierząt i ograniczeniem uboju rytualnego.

Nigdy pod tym się nie podpisałem i nigdy się pod tym nie podpiszę, nawet gdyby miało się to wiązać z zakończeniem sprawowania funkcji ministra. Nie możemy sobie blokować wszystkiego, kiedy wiemy, że jest na to zapotrzebowanie i jest to też dużą częścią naszej gospodarki.

Wywiad ukazał się również na łamach portalu wiescirolnicze.pl

Na inauguracyjnej konferencji prasowej przedstawił pan plan działania i swoje priorytety, dziennikarzy najbardziej chyba jednak zaskoczyły pierwsze decyzje, które pan podjął. M.in. ta o wsparciu finansowym rolnika spod Łodzi Szymona Kluki, który musiał zapłacić sąsiadowi odszkodowanie za zapachy ze swojej chlewni. Jak się panu udało przekonać władze PSL, żeby dały na to partyjne pieniądze?

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Rolnictwo
Katastrofalne upały w Japonii. Zagrożone tegoroczne zbiory ryżu
Rolnictwo
Kakao jest tak drogie, że kartele przemycają je jak narkotyki
Rolnictwo
Szarańcza atakuje razem z Rosjanami. Pola Ukrainy zagrożone
Rolnictwo
Wojna i susza uderzają w rosyjskie rolnictwo. Gwałtowny spadek eksportu zboża
Rolnictwo
Tradycyjny polski kotlet schabowy coraz częściej duński
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama