Kto zataja swoje dochody przed fiskusem, musi liczyć się z nałożeniem przez skarbówkę 75-proc. podatku dochodowego. Choć stawka jest bardzo wysoka, to nie daje budżetowi znaczących kwot. W ubiegłym roku urzędy kontroli skarbowej nałożyły na ukrywających dochody 108,4 mln zł podatku, a rok wcześniej 154 mln zł. Tymczasem ogólne roczne wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych wyniosły w 2011 r. ponad 67 mld zł, a z VAT ponad 120 mld zł. Działania fiskusa wobec szarej strefy, nawet te skuteczne, nie są zatem znaczącym źródłem dochodów budżetu. Wśród ogłoszonych na 2012 r. zadań kontroli skarbowej wykrywanie nieujawnionych dochodów to wciąż jednak priorytet.
W kasynie i rejestrach
Ministerialna instrukcja postępowania w sprawach zatajanych dochodów przewiduje szczegółowo, jak urzędnicy powinni przyglądać się takim przypadkom. Oprócz dość kuriozalnie brzmiących zaleceń kontrolowania uczestników wycieczek zagranicznych czy przedstawicieli wolnych zawodów umieszczono w niej m.in. uczestników fikcyjnych transakcji, nabywców jachtów, samolotów i dzieł sztuki. Administracja skarbowa korzysta przy tym z różnych źródeł informacji. Są wśród nich dane policyjne, ewidencje nieruchomości, rejestry statków, kasyna, dilerzy luksusowych samochodów, a nawet właściciele pól golfowych i koła łowieckie.
Nierząd już niemodny
A jak wygląda w praktyce kontrola zatajanych dochodów? Wytyczne Ministerstwa Finansów przewidują, że lokalny urząd skarbowy powinien starannie analizować deklarowane dochody i porównać je z wartością majątku podatnika. Zalecane jest żądanie od niego dokumentów i świadków, a także wyszukiwanie sprzeczności między poszczególnymi dowodami.
Jak informuje Wiesława Dróżdż z MF, na pożyczki i darowizny od najbliższej rodziny, a także na dochody z pracy za granicą powołuje się najwięcej kontrolowanych podatników.
– Nadal podatnicy wskazują nierząd jako źródło swoich dochodów, choć już rzadziej – mówi Dróżdż. Jest to prawdopodobnie efekt nasilonych żądań kontrolerów skarbowych, by deklarujący „podatkową prostytucję" udowadniali ten proceder zeznaniami osób rzekomo korzystających z takich usług.