Nawet jeśli żona odebrała urzędowe pismo kierowane do męża, a w nagłówku odwołania, które sama podpisała, widnieją dane jej, a nie małżonka, sprawa nie jest z góry przegrana.
To konkluzja płynąca z niedawnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu.
Mąż poprosił wójta o umorzenie podatku od nieruchomości. Wójt wysłał decyzję odmowną, którą pod adresem podatnika odebrała jego żona. Do organu drugiej instancji wpłynęło podpisane przez nią odwołanie. W nagłówku były jej dane, ona złożyła podpis, opatrzony wyjaśnieniem, że stan męża uniemożliwia mu jakiekolwiek sprawne funkcjonowanie – stąd podpis żony i jednocześnie współwłaścicielki nieruchomości.
Nieskończona sprawa
Samorządowe kolegium odwoławcze stwierdziło niedopuszczalność odwołania. Organ uznał, że pismo pochodziło od osoby nieuprawnionej. Oznaczałoby to, że decyzja pierwszej instancji stała się ostateczna, bo podatnik się od niej w terminie nie odwołał.
Sąd, do którego trafiła sprawa, orzekł, że SKO pospieszyło się z tak radykalnym postanowieniem. W tej konkretnej sprawie trzeba było zbadać, czy mąż upoważnił żonę do podpisania się za niego. Ordynacja podatkowa przewiduje taką procedurę w wypadku osób, które nie mogą lub nie umieją złożyć podpisu. Przede wszystkim jednak trzeba było wezwać do usunięcia formalnych braków pisma, tj. przedstawienia pełnomocnictwa żony.