Dr. Eben Alexander przez 15 lat pracował na wydziale medycznym Harvardu. Przez 25 lat przeprowadził też wiele setek operacji mózgu. Wie, że w wypadku jego choroby po siedmiodniowej śpiączce miał minimalne szanse na przeżycie – ledwie 3 procent – i w najlepszym razie jako inwalida. Jednak się obudził siódmego dnia rześki i przytomny. Po kilku miesiącach całkowicie wrócił do zdrowia. Z przesłaniem dla świata.
Filtrujący mózg
Przed paroma dniami, 23 października, wyszła jego książka pt. „Proof of Heaven" (Dowód nieba) w poważnym domu wydawniczym Simon and Schuster. Książkę poleca na okładce Raymond A. Moody, autor głośnej przed wielu laty pozycji „Życie po życiu" tymi słowami: „Doświadczenie prawie śmierci dr. Ebena Alexandra jest najbardziej zdumiewające, o jakim słyszałem w ciągu ponad czterech dekad studiowania tego zjawiska. Jest żywym dowodem życia po życiu".
Książka wywołała sensację w USA, zanim się ukazała. Jej premiera została zręcznie zaplanowana tydzień przed Halloween. Czyżby był powód, żeby radośnie tańczyć na grobie, jak robią tego dnia Amerykanie?
Doznania mistyczne znane są od tysiącleci. Zyskują tu jednak otoczkę naukową. Mistyk neurochirurg dla kolegów stworzył w Internecie (www.eternea.org) hipotezę neurologiczną swego doświadczenia. Tłumaczy: „Można się spierać o własną wersję Nieba; ja z pewnością mogę powiedzieć tylko, że owa wspaniała sfera naprawdę istnieje. Różnice w jej opisach są wynikiem filtrującej funkcji mózgu, który zostaje skażony wspomnieniami osobistymi i kulturowym smakiem. Leżąca u ich podstaw rzeczywistość jest niezaprzeczalna". W ten sposób odrzuca paradygmat materialistyczny przyjęty w epoce oświecenia.
Na czym polega doświadczenie dr. Ebena Alexandra? 10 listopada 2008 roku lekarz został przywieziony do szpitala z ciężkim i rzadkim u dorosłych zapaleniem opon mózgowych. W śpiączce przestała działać kora mózgowa odpowiedzialna za pamięć, mowę, uczucia, logikę oraz świadomość wizualną i słuchową. Dlatego mózg nie mógł być twórcą mistycznych doznań. Chorobę wywołała bakteria E.coli, choć do dziś nie wiadomo, w jaki sposób dr Alexander ją złapał.
Cały czas czuwali przy nim krewni, trzymali go za rękę i modlili się za niego. Ze śpiączki wydobyło go błaganie dziesięcioletniego syna, żeby nie odchodził.
Wybrany
Autor sugeruje mesjański charakter swojego doświadczenia. Został wychowany w Kościele episkopalnym, ale był sceptykiem, który teraz uwierzył w Boga i zaświaty. Nie jest dzieckiem biologicznym swoich rodziców, lecz adoptowanym. Rodzice od początku mówili mu, że został „wybrany", nie adoptowany.
Przed śpiączką dr Alexander przez kilka lat cierpiał na depresję, bo biologiczna matka nie chciała utrzymywać z nim kontaktu. Podświadomie uznał, że został oddany jako niekochane dziecko przez nieletnią pannę, więc nie zasługuje, aby żyć. Zwłaszcza gdy się dowiedział, że jego biologiczni rodzice w końcu się pobrali i mieli kolejne dzieci.
Amerykański neurochirurg nieprzypadkowo opisuje tę historię. Motyw nieznanego ojca (Mojżesz znaleziony w koszyku w Nilu i adoptowany przez córkę faraona, ojciec nieziemski Jezusa) pojawia się wszak w historiach proroków, podobnie jak znaki na niebie – gwiazda betlejemska lub tęcza. Niewytłumaczalne zakażenie i nagłe ozdrowienie mogą więc sugerować „cudowną" interwencję.
Zapach śmierci
Eben Alexander opisuje, co widział i czuł, gdy zapadł w śpiączkę. Twierdzi, że najpierw ujrzał przejrzystą ciemność. Zachował świadomość bez swej tożsamości i ciała, jak we śnie, gdy obserwujesz otoczenie, ale nie wiesz, kim jesteś. Opowiada, że słyszał mocne, rytmiczne, pierwotne uderzenia z oddali wstrząsające całym otoczeniem. Jednocześnie zanikły jego emocje, logika, język. Cofnął się do życia pierwotnego. Zanikło też poczucie czasu. Widział ciemnoczerwone jakby korzenie ciągnące się gdzieś z dołu w górę jak dżdżownice. Był samotnym punktem świadomości w bezczasowym, czerwonobrązowym morzu. Wokół niego – jak wspomina – pojawiały się i znikały groteskowe twarze zwierząt. Nagle poczuł odrażający zapach. Jak twierdzi – zapach biologicznej śmierci.