– W nasze ręce wpadło wiele dokumentów obrazujących zbrodnie reżimu, ale jeszcze nie nadszedł czas, by się nimi zająć – podkreślił Mustafa Geriani, rzecznik władz rewolucyjnych, wykształcony w USA inżynier i szef firmy dystrybucyjnej. Nie wiadomo, czy przetrwały najważniejsze papiery, część kaddafiści wywieźli w ostatniej chwili. Może i te, w których jest mowa o interesach zachodnich firm i polityków. W gmachu władz rewolucyjnych krążył dowcip, że przerażony Tony Blair, który był pierwszym ważnym politykiem zachodnim obściskującym się z Muammarem Kaddafim, dzwonił do dyktatora z pytaniem, czy na pewno nie zostały w Bengazi dokumenty na jego temat.
Część dokumentów spłonęła w komisariatach, koszarach i komitetach. Te niedostępne wcześniej dla zwykłych ludzi budynki zajęły się ogniem, gdy na ulicach Bengazi oddziały rządowe strzelały do cywilów. – Reżim nie jest głupi, dużo dokumentów w ostatniej chwili metodycznie palili jego funkcjonariusze – powiedział Mustafa Geriani.
Powstaniemy wszyscy, aby leczyć i pisać
Wszyscy pójdziemy na odsiecz tym, którzy walczą ze złem
Wreszcie nadszedł esemes z Niemiec. Piotr Jendroszczyk odnalazł Adela el Mszaitiego w Güterlsoh w Westfalii, gdzie od dwóch lat pracuje w szpitalu miejskim i nostryfikuje swój libijski dyplom. – Już na samym początku demonstracji przeciwko Kaddafiemu dostałem sygnał, że moja piosenka stała się hymnem naszej rewolucji. Byłem zaskoczony, zajrzałem do Internetu i okazało się, że to prawda. Jestem z tego dumny – powiedział Adel el Mszaiti, 38-latek, autor tekstu i muzyki pieśni „Zostaniemy tutaj". Napisał ją w 2005 roku na zakończenie studiów medycznych w Trypolisie. – W tekście jest mowa o tym, że żaden wróg nie zmusi nas do opuszczenia ojczyzny. Nas, to znaczy młodych i wykształconych Libijczyków, którzy pragnęli pracować dla dobra kraju. Wielu jednak wyjechało, nie widząc dla siebie perspektyw w państwie rządzonym przez dyktatora.
El Mszaiti wie z doświadczenia, jaki to był system. Od 1995 roku w Bengazi, skąd pochodzi i gdzie rozpoczął studia na medycynie, trwały demonstracje studentów przeciwko Kaddafiemu. Policja strzelała do protestujących. Potem na stadionie odbywały się egzekucje, dzięki którym zasłynęła 20-letnia Hoda.
– Pomagałem rannym, zszywałem rany i dostarczałem lekarstw. 11 kwietnia 1996 roku tuż po północy nasz dom w Bengazi otoczyło kilka policyjnych samochodów. Zostałem aresztowany, trafiłem do Abu Slim. Byłem bity, torturowany, dwa lata nie widziałem słońca – opowiadał El Mszaiti. Długo nie przedstawiono mu żadnych zarzutów. Był uznawany za wroga i to wystarczało. Proces zorganizowano mu dopiero pod koniec 2000 roku. – Była to farsa. Wyszedłem na wolność w 2001 roku, dwa miesiące po ataku al Kaidy na Amerykę. Kaddafi starał się wtedy o poprawę stosunków z Zachodem. Po jakimś czasie mogłem wrócić na uniwersytet. Już w Trypolisie – dodał. Potem przez kilka lat pracował w szpitalu w Bengazi, aż w końcu „dzięki znajomościom z Trypolisu" dostał stypendium i wyjechał do Niemiec.
Gdy po wielu dniach udało mi się w Bengazi podłączyć do Internetu, znalazłem El Mszaitiego na Facebooku. Autor pieśni, którą śpiewają miliony, miał tam tylko 19 znajomych. Nikt o nim nie pisał, nikt się nim nie interesował.
„Jesteśmy dobrym narodem. Potrzebujemy tylko wolności, nic więcej" – odpowiedział mi na Facebooku.
Radość narodu nie może być wyrażona żadną liczbą
Kiedyś zobaczą ludzie, jak wielka jest moja radość
Libia Kaddafiego to bogaty kraj biednych ludzi. Teoretycznie rocznie na mieszkańca przypada 14 tysięcy dolarów, więcej niż w kilku krajach Unii Europejskiej, więcej niż w najbardziej rozwiniętym kraju Afryki, RPA. Ale z zysków z ropy korzystała rodzina dyktatora i najbardziej oddani współpracownicy, a setki tysięcy młodych mężczyzn nie mogły założyć rodziny, nie były w stanie zarobić nawet na swoje utrzymanie. Kaddafi kupował francuskie mirage i rosyjskie su. Finansował terroryzm, a potem płacił odszkodowania rodzinom ofiar niektórych zamachów. Rozdawał pieniądze przywódcom Czarnej Afryki, dyktatorom Zimbabwe i Erytrei, rebeliantom w Sierra Leone i Liberii. Przez dekady wydawał miliony na szerzenie islamu, pobierając przy okazji podatek na dżihad od zatrudnionych w Libii obcokrajowców. Ostatnio wczuwał się w rolę afrykańskiego króla królów, przywódcy Unii Afrykańskiej, przymierzał już koronę. A z Hugo Chavezem snuł plany utworzenia anty-NATO grupującego państwa Ameryki Łacińskiej i Afryki.
Przez długie lata w Bengazi nie było prawie żadnych inwestycji. Ulice niszczały, nikt nie odnawiał w centrum budynków pamiętających czasy włoskiej kolonii, w szpitalach stały stare łóżka i najprostszy sprzęt. – A gdy trafiały do nich leki, to personel część zabierał do domu – opowiadał libijski lekarz, który wiele lat spędził w USA. Martwił się, że korupcję i bylejakość socjalistyczną zgodnie z nazwą państwa Kaddafiego (Wielka Arabska Libijska Dżamahirija Ludowo-Socjalistyczna) trudno będzie wytrzebić nawet długie lata po upadku dyktatora.
– A to mogłaby być Floryda dla Europy, ze śródziemnomorskim klimatem, świetnie zainwestowanymi zyskami z ropy, z setkami kilometrów piaszczystych plaż – mówił Mustafa Geriani, patrząc z okna w gmachu władz rewolucji na nadmorski bulwar w Bengazi. To mógłby być bogaty i otwarty kraj bogatych ludzi. Z tego okna Geriani 18 lutego po raz pierwszy usłyszał pieśń „Zostaniemy tutaj", odtwarzaną przez kogoś z płyty CD. – To nie będzie nowy hymn Libii. Ale niewątpliwie będzie to najważniejsza pieśń dla Libijczyków na najbliższe pokolenie – dodał z przekonaniem.
Temu pokoleniu wolnych Libijczyków chce służyć wielu emigrantów.
– Gdy Kaddafi upadnie, wracam do kraju, jak wielu moich znajomych, nie tylko z Niemiec – powiedział Adel el Mszaiti, lekarz i autor pieśni „Saufa nabka huna". – Chcemy budować wolny kraj. Wiemy, że będziemy tam bardzo potrzebni.
Jeśli za to, co zrobiłem, zostanę
obdarowany kosztownościami i honorami,
Mój krzyk radości zostanie usłyszany nawet przez głuchego
O! Gwiazdy na niebie, O! aromaty niesione wiatrem
O! chmury nadziei, O! święte ptaki
O! zimowe burze, O! cały bólu
Zaświadczam dziś wieczór – przysięgałem
—współpraca Piotr Jendroszczyk z Berlina
Dziękuję Marcie Trzopek i Chalifowi Hamadowi Miladowi za przetłumaczenie Pieśni Adela el Mszaitiego „Zostaniemy tutaj" na język polski.