Finał Pucharu Grecji znalazł gospodarza. Nie będzie nim Sosnowiec

Mecz zorganizuje greckie miasto Wolos. Rozgrywanie spotkań pucharowych poza granicami kraju nie jest pomysłem nowym. Niecodzienny był za to powód. Nie stały za nim względy finansowe.

Publikacja: 13.05.2023 17:33

Zamieszki podczas meczu Olympiakos Pireus - AEK Ateny

Zamieszki podczas meczu Olympiakos Pireus - AEK Ateny

Foto: PAP/DPA

Gdy władze greckiej federacji zwróciły się do PZPN z prośbą o możliwość rozegrania pucharowego spotkania na jednym z polskich stadionów, wyznaczono otwartą w lutym arenę w Sosnowcu. Według portalu meczyki.pl, który pierwszy poinformował o sprawie, żadne z greckich miast nie chciało się podjąć organizacji zaplanowanego na 24 maja finału. Wszyscy obawiali się zamieszek kibiców. Nawet jeśli nie zostaliby wpuszczeni na stadion, mogliby przyjechać i rozpętać awantury na ulicach. Kluby, które powalczą o trofeum - AEK Ateny i PAOK Saloniki, nie zgodziły się z kolei, by grać na terenie rywala.

Pojawił się więc pomysł, by poszukać gospodarza za granicą. PZPN miał na to przystać, ale ostatecznie udało się znaleźć chętnego. Ryzyka ma podjąć się miasto Wolos, a opcją rezerwową będzie miejscowość Elbasan w Albanii. Mecz odbędzie się bez publiczności. Greccy kibice mają złą sławę. Potrafią co prawda stworzyć widowisko na trybunach, ale często tracą nad sobą kontrolę i szukają okazji do konfrontacji.

Afera z polskimi sędziami

O ich gorącej krwi przekonał się niedawno Paweł Raczkowski i jego asystenci. Nasi sędziowie mieli poprowadzić w kwietniu jeden z tamtejszych hitów, ale padli ofiarą prowokacji. Po kłótni z kibicami zostali odsunięci od pracy przy spotkaniu AEK Ateny - Aris Saloniki.

Czytaj więcej

Jak Polska i Ukraina walczyły o wspólne mistrzostwa

Do zdarzenia doszło w samolocie. W greckich mediach pojawiła się informacja, że polscy sędziowie byli agresywni i pijani. Zupełnie inną wersję przedstawił Raczkowski, który by udowodnić swoją niewinność, poddał się nawet badaniu alkomatem. Tłumaczył, że zaczepili ich dwaj Grecy mówiący po polsku i podający się za kibiców Panathinaikosu. Mieli obrażać, pluć, popychać, oskarżać o sprzedanie meczu i grozić, że zniszczą ich w mediach.

Inny słynny klub Olympiakos Pireus wydał oświadczenie, w którym napisał, że sprawa została ustawiona przez piłkarski gang, któremu zależało na odsunięciu Raczkowskiego od pracy i wyznaczeniu miejscowych arbitrów przychylnych AEK (wygrało tamto spotkanie 3:1).

To nie był jedyny incydent z udziałem zagranicznych sędziów. Po meczu Olympiakos - AEK grupa chuliganów z Pireusu wbiegła na murawę, a jeden z nich - już w tunelu - kopnął w krocze włoskiego arbitra Davide Massę. Po tych wydarzeniach UEFA zdecydowała, by nie wysyłać obcokrajowców do prowadzenia spotkań w Grecji w trosce o ich bezpieczeństwo.

Korupcja, awantury, prowokacje i chuligańskie zadymy to dziś smutna grecka rzeczywistość. Tamtejsze kluby znaczą coraz mniej na Starym Kontynencie, a reprezentacja po zdobyciu sensacyjnego mistrzostwa Europy w 2004 roku tylko czterokrotnie awansowała na wielkie turnieje (dwa razy na Euro i także dwa na mundial).

Od Kanady po Chiny

Finały krajowych pucharów odbywają się zwykle na dużych arenach w stolicach - w Polsce na PGE Narodowym, w Anglii na Wembley, w Niemczech na Stadionie Olimpijskim w Berlinie - ale już mecze o Superpuchary próbowano w ostatnich latach wyeksportować i na nich zarobić.

Ten hiszpański od kilku lat rozgrywany jest w styczniu w formie czterozespołowego turnieju w Arabii Saudyjskiej, co spotkało się z powszechną krytyką opinii publicznej. Gospodarze, próbujący ocieplić swój wizerunek, przyciągnąć na trybuny kibiców, a na boiska takie gwiazdy jak Cristiano Ronaldo, za prawo goszczenia najlepszych hiszpańskich drużyn mieli zapłacić ponad 100 mln euro.

Czytaj więcej

Ameryka czeka na wielki futbol

Podobną drogą idą Włosi, którzy w Arabii Saudyjskiej już rywalizowali, ale w formacie Final Four zagrają po raz pierwszy w przyszłym roku. Calcio promowali wcześniej w Katarze, Chinach, USA, a nawet w Libii.

Francuzi od 2009 roku mecz o Superpuchar organizowali w Kanadzie, Tunezji, Maroku, USA, Gabonie, Chinach, Austrii, Izraelu, a w tym roku mistrz i zdobywca pucharu mają polecieć do Tajlandii.

W Sosnowcu, gdzie na co dzień występuje pierwszoligowe Zagłębie, nie będzie więc Pucharu Grecji, ale latem i jesienią może zawitać tam wielki futbol. Jeśli Raków awansuje do fazy grupowej któregoś z pucharów UEFA (zaczyna od eliminacji Ligi Mistrzów, ale w razie odpadnięcia dostanie szansę w Lidze Europy lub Lidze Konferencji), to właśnie w Sosnowcu będzie podejmował rywali.

Stadion w Częstochowie nie spełnia obecnie wymogów UEFA, ale premier Mateusz Morawiecki obiecał, że rząd dołoży 40 mln zł do inwestycji i nowy mistrz Polski doczeka się obiektu na miarę swoich sukcesów.

Gdy władze greckiej federacji zwróciły się do PZPN z prośbą o możliwość rozegrania pucharowego spotkania na jednym z polskich stadionów, wyznaczono otwartą w lutym arenę w Sosnowcu. Według portalu meczyki.pl, który pierwszy poinformował o sprawie, żadne z greckich miast nie chciało się podjąć organizacji zaplanowanego na 24 maja finału. Wszyscy obawiali się zamieszek kibiców. Nawet jeśli nie zostaliby wpuszczeni na stadion, mogliby przyjechać i rozpętać awantury na ulicach. Kluby, które powalczą o trofeum - AEK Ateny i PAOK Saloniki, nie zgodziły się z kolei, by grać na terenie rywala.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Raków mistrzem Polski. Sukces dobrze zaplanowany
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?