Pani Elżbieta R. ma wyższe wykształcenie matematyczne i doświadczenie w pracy z dziećmi. Była wzorową nauczycielką w swojej szkole, ale z powodów rodzinnych postanowiła uczyć w prywatnej tuż obok domu, prowadzonej przez muzułmańskie stowarzyszenie religijne. I choć zdawało się, że była idealną kandydatką, a jej kompetencji nikt nie kwestionował, to pracy nie dostała. Powód? Szkoła zatrudnia tylko kobiety zakrywające włosy islamską chustą, a pani Elżbieta R. takiej nie nosi. „W jakim ja kraju żyję? – mówi rozdrażniona. – Przecież to, czy zakrywam włosy, czy nie, nie ma nic wspólnego z tym, jak nauczam matematyki! Czy żyjemy w Europie i Polsce czy w jakimś chorym religijnym państwie rodem ze średniowiecza?!”.
Czy pani Elżbieta R. ma rację? Pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania Elżbieta Radziszewska uważa, że szkoła miała prawo odmówić zatrudnienia jej imienniczki ze względu na światopogląd. Zdaniem pani minister ustawa o równym traktowaniu została przygotowana m.in. właśnie po to, by islamskie szkoły w Polsce mogły odmawiać zatrudniania kobiet, których styl życia jest gorszący i nie odpowiada ich poglądom. Kompetencje nie mają żadnego znaczenia.
[srodtytul]Ustawa nie zezwala na dyskryminację[/srodtytul]
Na szczęście kazus pani Elżbiety R. jest tylko wymyślonym przeze mnie przykładem. Na nieszczęście dla praw obywatelskich w Polsce słowa minister Radziszewskiej wymyślone nie są.
[wyimek]Państwo słusznie częściowo ograniczyło stosowanie prawa antydyskryminacyjnego, pozwalając religiom na dalsze głoszenie bigoterii – każdy musi sam zadecydować, czy chce w te jej elementy wierzyć czy nie[/wyimek]