Mimo że w sprawie warszawskiego sędziego zapadł dopiero wyrok wstępny, ma on precedensowe znaczenie. Od początku roku do sądów pracy wpłynęło kilkaset sędziowskich pozwów. Sędziowie chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko niskim zarobkom.
Z wyroku wstępnego płynie jeden wniosek: sędziemu należą się dodatkowe pieniądze za przepracowane nadgodziny. Niewiadoma pozostaje jedynie suma, jakiej powód może się spodziewać. Ta zostanie jednak ustalona dopiero wtedy, kiedy wyrok występny się uprawomocni.
Na razie sąd sprawę odroczył. Pozwany ma bowiem czas na złożenie apelacji. Tak tę sprawę reguluje procedura cywilna.
Wyrok wstępny zapada wówczas, gdy sąd, uznając roszczenie za usprawiedliwione, przesądza co do samej zasady. Co do spornej wysokości żądania może zarządzić dalszą rozprawę lub jej odroczenie. Jeśli prowadzi rozprawę dalej, wyrok dotyczący wysokości żądania oraz rozstrzygnięcie co do kosztów i tak może zapaść dopiero po uprawomocnieniu się wyroku wstępnego.
W pozwie sędzia powoływał się na orzecznictwo Sądu Najwyższego. Wynika z niego, że fakt, iż sędziowie mają zadaniowy czas pracy, nie oznacza, by był on niczym nieograniczony.