[b]Sąd Najwyższy w postanowieniu z 2 grudnia 2010 r. (I CSK 37/10) [/b]uznał, że wcześniej musi wydarzyć się coś, co by tę obawę uzasadniało.
Spadkodawczyni Liliana K., dwukrotnie zamężna, była bezdzietną wdową. Nie miała rodzeństwa ani żadnych krewnych, którzy mogliby dziedziczyć po niej automatycznie, gdyby nie zostawiła testamentu. W takim wypadku od 2003 r. spadkobiercą ustawowym jest zasadniczo gmina (art. 935 k[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E08405467BDD201CFA0C4CE52CB67120?id=70928]odeksu cywilnego[/link]), a wcześniej był nim Skarb Państwa.
Liliana K. długo chorowała. Leżała unieruchomiona w łóżku kilka lat. Wymagała opieki pielęgniarskiej i pomocy w czynnościach życia codziennego. Zdarzało się jej spadać z łóżka. Zdarzyło się to także w nocy z 23 na 24 maja 1994 r.
Leżała na podłodze kilka godzin, nie mogąc wstać. Miała wówczas prawie 81 lat. Tego dnia w obecności trzech świadków (jeden z nich jest adwokatem) sporządziła w swym mieszkaniu testament ustny. Jako jedynego spadkobiercę wskazała dalekiego krewnego Andrzeja K. Jej dziadek i jego pradziadek byli braćmi. Andrzej K. opiekował się nią. Po czterech miesiącach od złożenia ustnego testamentu Liliana K. zmarła.
Testament został spisany przez jednego ze świadków, Krzysztofa Z., w październiku 1994 r., a więc przed upływem terminu wyznaczonego w art. 952 § 2 k.c. Zapisano w nim, że treść testamentu ustnego może być stwierdzona w ten sposób, że jeden ze świadków albo osoba trzecia spisze oświadczenie spadkodawcy przed upływem roku od jego złożenia, z podaniem miejsca i daty oświadczenia oraz miejsca i daty sporządzenia pisma, a pismo to podpiszą spadkodawca i dwaj świadkowie albo wszyscy świadkowie.